"Zobaczcie, ile ma metrów do piłki". Wichniarek broni reprezentanta Polski, spadła na niego ostra krytyka
Po meczu reprezentacji Polski z Estonią w półfinale baraży o EURO 2024 winą za straconego gola obarczony został Jan Bednarek. Z krytyką defensora Southampton nie zgadza się jednak ekspert Kanału Sportowego, Artur Wichniarek. Były kadrowicz stanął w obronie gracza.
Reprezentacja Polski pokonała Estonię (5:1) i awansowała do finału baraży o awans na tegoroczne mistrzostwa Europy. W decydującym spotkaniu rywalem biało-czerwonych będzie Walia.
Gole dla Polski strzelili Przemysław Frankowski, Piotr Zieliński, Jakub Piotrowski, Sebastian Szymański i Karol Mets, który umieścił piłkę we własnej siatce. Mimo tego, że przez znaczną część starcia biało-czerwoni grali w przewadze, nie zdołali oni utrzymać czystego konta.
W 78. minucie meczu bramkę honorową dla Estonii zdobył Martin Vetkal. 20-latek wykorzystał bardzo bierną postawę polskich zawodników w defensywie, po czym pokonał Wojciecha Szczęsnego.
Winą za straconego gola obarczono m.in. Jana Bednarka. Według ekspertów piłkarz Southampton nie zdołał na czas doskoczyć do reprezentanta Estonii. Innego zdania jest natomiast Artur Wichniarek. Na antenie Kanału Sportowego stanął on w obronie polskiego defensora.
- Wczoraj miałem zażartą dyskusję z Tomkiem Smokowskim, który na początku naszego programu po meczu od razu mówi, że znowu zawinił Bednarek. Zobaczcie, ile metrów ma Bednarek to tej piłki. Wszyscy mówią, dlaczego Bednarek nie zablokował strzału. Moder tego strzału nie blokuje, bo już leży. Dawidowicz jest na pozycji, można powiedzieć dublującej się z Bednarkiem - mówił Wichniarek.
Dla Jana Bednarka był to już 54. występ w narodowych barwach. Kolejne spotkanie biało-czerwoni rozegrają w najbliższy wtorek. Rywalem Polaków w finale barażów o EURO 2024 będzie Walia.