Znany trener mógł wrócić do pracy w Ekstraklasie. Odmówił na samym finiszu sezonu. "Za duże ryzyko" [WIDEO]
Wisła Płock na dwie kolejki przed końcem sezonu zdecydowała się na zmianę szkoleniowca. Okazuje się, że jeszcze przed zatrudnieniem Marka Saganowskiego "Nafciarze" mieli zupełnie inny pomysł na zastąpienie Pavola Stano.
Na początku sezonu nic nie wskazywało na to, że Wisła będzie walczyć o ligowy byt. Przez kilka pierwszych kolejek zespół z Płocka był niepokonany i zajmował pozycję lidera.
Z biegiem czasu "Nafciarze" coraz mocniej obniżali jednak loty. W efekcie w samej końcówce sezonu to oni stali się głównymi kandydatami do miana ostatniego spadkowicza.
Brzemienna w skutkach okazała się zwłaszcza porażka ze Śląskiem Wrocław, który wyprzedził Wisłę w tabeli Ekstraklasy. Za brak punktów w tym meczu posadą zapłacił Pavol Stano.
Słowak został zwolniony na dwie kolejki przed końcem rozgrywek. Zastąpił go Marek Saganowski, który w debiucie przegrał 1:2 z Rakowem Częstochowa. Okazuje się, że na jego miejscu mógł być inny trener.
To Leszek Ojrzyński, który ujawnił propozycję "Nafciarzy" w "Polskim Radiu RDC". Szkoleniowiec, który na początku tego sezonu prowadził Koronę Kielce, a w 2019 roku pracował także w Płocku, odrzucił jednak tę ofertę.
- Dwie kolejki to już jest bardzo wielkie ryzyko i nie mogłem sobie na to pozwolić, tym bardziej, że obowiązuje mnie kontrakt z Koroną. To za duże ryzyko - przyznał Ojrzyński na antenie.