Złota "kradzież" Legii. Tak zagrała na nosie odwiecznemu rywalowi
Po udanej przygodzie w Polonii Warszawa jego usługami zainteresował się odwieczny rywal tego klubu, czyli Legia. Na Łazienkowską trafił za darmo. Jego kariera w Polsce nie trwała jednak długo.
Władimer Dwaliszwili, bo o nim jest mowa, pierwsze piłkarskie kroki stawiał w ojczystej Gruzji. Po krótkich epizodach w barwach Dinamo Tbilisi, Dinamo Batumi oraz Metalurgi Rustawi, nadszedł czas zmian. Napastnik rozpoczął wędrówkę po świecie. Pierwszym przystankiem była Łotwa.
Były reprezentant Gruzji trafił do nieistniejącego już Skonto Rygi. Mimo tego, że strzelał z naprawdę dużą regularnością, bo w 43 meczach zdobył aż 22 bramki, nie wywalczył ani jednego trofeum. Wysoka dyspozycja nie umknęła jednak większym klubom. Dwaliszwili zaliczył bardzo szybki awans sportowy.
W 2009 roku z usług napastnika skorzystało Maccabi Hajfa. Skonto zarobiło na tej transakcji około 300 tys. euro. Dwaliszwili szybko zaczął zaś się spłacać. W pierwszym sezonie brał udział przy 24 trafieniach, rok później - 12, ale tym razem miał ogromne powody do radości. Dobra dyspozycja przyczyniła się do mistrzostwa Izraela.
Po kolejnej bardzo udanej kampanii Gruzin wylądował w Polonii Warszawa. Z racji tego, że umowa z Maccabi zbliżała się ku końcowi, a obie strony nie zapatrywały się na dalszą współpracę, sprzedaż napastnika w zimowym oknie transferowym była najlepszą opcją. Polski klub wyłożył 250 tys. euro.
Dwaliszwili trafił do Polonii na początku 2012 roku i szybko zyskał uznanie kibiców. Mimo że w swoim pierwszym sezonie zagrał tylko 12 razy, zdobył trzy bramki i dołożył cztery asysty. Szczególnie spektakularny był jego występ z Jagiellonią Białystok, w którym to zanotował hattricka asyst,
W następnych rozgrywkach Gruzin ponownie był wyróżniającą się postacią w zespole "Czarnych Koszul". W 15 meczach zdobył siedem bramek i zwrócił na siebie uwagę Legii. Jej propozycja okazała się na tyle kusząca, że Dwaliszwili zasilił szeregi odwiecznego rywala Polonii. Jedno się jednak nie zmieniło, nadal strzelał jak na zawołanie. Ponad roczna przygoda na Łazienkowskiej przyniosła 21 goli w 53 starciach.
Na początku sierpnia 2014 roku przyszedł jednak czas na zakończenie owocnej współpracy z Legią. Po wywalczeniu dwóch tytułów mistrza Polski Gruzin zdecydował się na wyjazd do Danii. Tam grał dla Odense, lecz nie potrafił wejść na pożądany poziom. Jego przygodę w znanym klubem określono niewypałem.
W sezonie 2015/16 były reprezentant Gruzji postanowił wrócić do Polski, czyli miejsca, gdzie de facto radził sobie najlepiej. Jego nowym klubem została Pogoń Szczecin, jednak i tam spisał się znacznie poniżej oczekiwań. Po zanotowaniu 28 występów, trzech bramek i pięciu asyst Dwaliszwili opuścił Ekstraklasę.
Kolejne lata znany napastnik spędzał w Dinamie Tbilisi, FK Atyrau, Ironi Ashkelon, Saburtalo i Dinamie Batumi. W żadnym z tych klubów nie wrócił już na prezentowany niegdyś poziom. Jego ostatnim tak udanym sezonem była zatem przygoda w Legii Warszawa.
Pod koniec 2020 roku Dwaliszwili przeszedł na piłkarską emeryturę. Z futbolu jednak nie zrezygnował i chwilę później zajął stanowisko dyrektora sportowego Dinama Batumi. To właśnie za jego kadencji do klubowej kasy wpłynęło blisko 14 mln euro z tytułu sprzedaży Chwiczy Kwaracchelii do Napoli.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.