Zieliński wprost po kontrowersji w Ekstraklasie. "Żenujące" [WIDEO]

W pierwszej części sobotniego starcia Lecha Poznań z Koroną Kielce miała miejsce spora kontrowersja. Marcel Pięczek został znokautowany przez Bartosza Mrozka przy próbie interwencji.

Obrońca Korony padł na murawę i przez długi czas się z niej nie podnosił. Potrzebna była kilkuminutowa przerwa medyczna, a potem zmiana. Na boisku zameldował się Jakub Konstantyn.

Gracz Lecha wyszedł zaś z całej sytuacji bez szwanku. Mimo to sędzia Karol Arys odgwizdał faul na bramkarzu. Z interpretacją arbitra zgodził się później ekspert CANAL+ Sport Adam Lyczmański.

Wciąż nie potrafi się z tym pogodzić trener Korony Jacek Zieliński. Twierdzi, sytuacja została niewłaściwie przeanalizowana zarówno przez sędziów na boisku, jak i samego Lyczmańskiego.

- Jeśli na VAR-ze mamy dwóch sędziów, którzy mają podgląd z sześciu, ośmiu kamer, i nie widzą tego, co się wydarzyło, a my dostajemy za chwilę zdjęcia z ewidentnym atakiem bramkarza Lecha na naszego zawodnika, najpierw nogą, a później kolanem, przed tym, jak wybija piłkę, i sędzia na VAR-ze tego nie dostrzega, nie przywołuje sędziego, żeby podszedł i zobaczył sytuację, to z tym się nie będę godził - rzekł na kanale Foot Truck na YouTube.

- Nie jestem kijem robiony, nie wziąłem się w piłce przypadkowo, nie wysiadłem z pociągu na mecz, tylko jestem w piłce od ponad 30 lat. Nikt mi nie powie, że sędziowie tu zadziałali dobrze, a to, co ekspert CANAL+ Sport Adam Lyczmański powiedział w "Lidze+ Extra", to jest dla mnie wręcz żenujące. Jeśli padają słowa: "A co, mieli jeszcze rozwinąć czerwony dywan przed Pięczkiem?", to odwaga pomyliła się z odważnikiem komuś - poinformował.

Ostatecznie Korona Kielce przegrała wówczas z Lechem Poznań 0:2. W piątek wróciła jednak na ścieżkę triumfów. Zwyciężyła z Widzewem Łódź 2:1 i zajmuje obecnie 11. miejsce w tabeli.