"Żenujące, przykleja łatkę symulanta". Dziennikarz wypunktował gracza z Ekstraklasy
W piątek Pogoń Szczecin rozbiła Ruch Chorzów 5:0. Po meczu wiele mówi się o zachowaniu Valentina Cojocaru.
"Portowcy" nie dali rywalom żadnych szans w meczu 28. kolejki Ekstraklasy. Bohaterem spotkania został Efthymios Kolouris, który w ciągu 12 minut strzelił hat-tricka.
W trakcie rywalizacji doszło do starcia Valentina Cojocaru z Somą Novothnym. Węgier próbował zablokować golkipera, kiedy ten wybijał piłkę.
Po wślizgu rywala Rumun upadł na murawę i zwijał się z bólu. Prawdopodobnie napastnik Ruchu trafił go korkami w stopę. Żelisław Żyżyński uważa jednak, że bramkarz symulował.
- Ja nie wiem, on ma to trenowane i wpajane od dziecka, że tak się kładzie? Bardzo fajny bramkarz, dużo dał Pogoni, a taką sytuacją przykleja sobie łatkę symulanta - i to taką w pełni sprawiedliwą. Żenujące. Sędzia nie wyłapie, ale kamery zawsze, niech to ktoś powie Cojocaru - napisał Żyżyński, dziennikarz Canal+ Sport.
Żyżyński prawdopodobnie nawiązał przy okazji do zachowania Cojocaru z lutowego meczu we Wrocławiu. Pod koniec rywalizacji kibole Śląska rzucili na murawę kilka przedmiotów. Bramkarz sygnalizował, że został trafiony jedną z butelek. Szymon Marciniak na chwilę przerwał wówczas spotkanie, co możecie zobaczyć TUTAJ.
Już wtedy pojawiały się pojedyncze głosy, że reakcja Rumuna była delikatnie przesadzona, a butelka co najwyżej go drasnęła. Nie zmienia to oczywiście faktu, że zachowanie fanów z Wrocławia było skandaliczne.
Cojocaru dotychczas wystąpił w 25 meczach "Portowców". Zachował w nich dziewięć czystych kont.