Zdobyli cztery bramki, przegrali przez... spektakularnego samobója. Meczycho przez wielkie "M" [WIDEO]
![Zdobyli cztery bramki, przegrali przez... spektakularnego samobója. Meczycho przez wielkie "M" [WIDEO] Zdobyli cztery bramki, przegrali przez... spektakularnego samobója. Meczycho przez wielkie "M" [WIDEO]](https://pliki.meczyki.pl/big700/567/67fa85acd20bc.jpg)
W meczu angielskiej League Two, Swindon Town pokonało Bradford City 5:4. Spotkanie było prawdziwym rollercoasterem emocji - nie dość, że w 14. minucie sędzia musiał wyciągnąć czerwony kartonik, to jego wynik ustalił wyborny wręcz samobój, którego nie powstydziliby się najlepsi napastnicy na świecie.
Pojedynek od samego startu zapowiadał się na fenomenalne, pełne bramek widowisko. Nie minął nawet kwadrans gry, a było już... 2:0 dla Bradford. Oba gole zdobył utalentowany 21-latek, Calum Kavanagh, który skompletował dublet w przeciągu zaledwie pięciu minut. W 6. minucie wysunął swój zespół na prowadzenie wykańczając podanie z długiego wrzutu z autu, zaś zaledwie cztery minuty później podwyższył wynik.
Na kolejny emocjonujący moment nie musieliśmy długo czekać - w 14. minucie spotkania Richard Smallwood ostrym wślizgiem powalił jednego z zawodników Swindon Town, co nie mogło skończyć się inną decyzją sędziego niż czerwona kartka i wydalenie z boiska.
Po tej decyzji, gospodarze zaczęli się odkuwać. W 22. minucie udało im się złapać kontakt, jednak niecały kwadrans później Kavanagh skompletował hat-tricka. Nie mogło być jednak akcji bez reakcji - zespół Swindon odpowiedział ponownie, zdobywając gola na 2:3 tuż przed przerwą.
Druga połowa była momentem, w którym grające w dziesiątkę Bradford realnie dało się zepchnąć do defensywy. Gospodarze naciskali i wreszcie udało im się wyrównać - Harry Smith pokonał Samuela Walkera ładnym, choć szczęśliwym strzałem z półwoleja. Goście kontynuowali jednak wymianę ciosów i w 77. minucie zespół "The Paraders" ponownie wyszedł na prowadzenie, tym razem za sprawą Bradleya Hallidaya.
Gdy wydawało się, że osłabionemu liczebnie Bradford uda się wybronić hokejowe zwycięstwo, do głosu jeszcze raz doszedł zespół Swindon Town. W 90. minucie ponownie do siatki trafił Smith, tym razem wykańczając dośrodkowanie strzałem głową.
Na stadionie wybuchła absolutna euforia. Nikt nie wiedział jeszcze jednak, że to nie koniec emocji. Podobnie jak cały zespół Bradford, który pewnie myślał, że "już gorzej być nie może". Po czym okazało się, że może.
W piątej minucie doliczonego czasu gry zespół Swindon Town rozgrywał piłkę na połowie rywali. Dośrodkowanie w pole karne jednego z zawodników próbował wybić Jack Shepherd. Udało mu się. Problem w tym, że... piłkę zamiast na aut wpakował do własnej siatki. Na dodatek w stylu, którego nie powstydziłyby się nawet najwykwintniejsze lisy pola karnego na świecie.
Ten samobój ustalił ostateczny wynik meczu. Swindon wskoczyło na 12. miejsce w tabeli, podczas gdy Bradford straciło pozycję lidera League Two.