Zbigniew Boniek wrócił do klęski w Kiszyniowie. Wskazał przyczyny porażki. "To może mieć szalone konsekwencje"

Zbigniew Boniek wrócił do klęski w Kiszyniowie. Wskazał przyczyny porażki. "To może mieć szalone konsekwencje"
Press Focus
Ostatni mecz w wykonaniu reprezentacji Polski wciąż budzi wiele emocji. Tym razem do sprawy odniósł się Zbigniew Boniek, który skomentował przyczyny klęski biało-czerwonych.
Po trzech meczach eliminacyjnych do EURO 2024 reprezentacja Polski zajmuje przedostatnie miejsce w grupie. Podopieczni Fernando Santosa okazali się lepsi tylko od Albanii i przegrali z Czechami oraz Mołdawią.
Dalsza część tekstu pod wideo
Porażka w Kiszyniowie (2:3) jest uważana za jeden z najgorszych meczów w historii biało-czerwonych. Wiele osób zastanawia się, co doprowadziło do tej sensacyjnej klęski. Swoje zdanie w temacie ma między innymi Zbigniew Boniek.
- Przecież Jakub Kamiński z Sebastianem Szymańskim mieli akcję na 3:1. Ja nie wiem, jak Sebastian tego nie strzelił. Widzę kilka przyczyn porażki: samozadowolenie po wygranym meczu towarzyskim z Niemcami, pełna dominacja nad Mołdawią w pierwszej połowie, wysokie i - wydawało się - bezpieczne prowadzenie do przerwy. To spowodowało, że w szatni ci chłopcy byli już myślami na egzotycznych wakacjach. Jeszcze 45 minut i wolne - myśleli - ocenił dla "Przeglądu Sportowego Onet".
- Widać, że brakuje kogoś z charyzmą, która mogłaby oddziaływać na cały zespół, kiedy coś się nie układa. Ta porażka może mieć szalone konsekwencje dla dalszej sytuacji w grupie. Niebywałe. Ciężko mi było zebrać myśli - podkreślił.
Boniek uważa, że meczu z Mołdawią nijak nie można porównać do wpadki za jego kadencji, kiedy to reprezentacja okazała się gorsza od Łotwy (0:1). Przypomnijmy, że wtedy to nasi grupowi rywale pojechali na EURO.
- Łotwa pojechała wtedy na turniej, wygrywając baraż z Turcją, a w finałach zremisowała z Niemcami. To nie ta skala - Łotwa miała wówczas kilku niezłych piłkarzy. Jeśli już coś mi to przypomina, to raczej przegraną 0:1 z Armenią w Erywaniu za czasów Leo Beenhakkera. Ale wtedy awansowaliśmy do EURO 2008. Generalnie jednak tego, co wydarzyło się w Kiszyniowie, nie da się zestawić z niczym. Przecież my prowadziliśmy 2:0! W pełni dominowaliśmy i nagle wszystko pękło, rozsypało się. Popełniliśmy trzy błędy indywidualne - Piotr Zieliński, Tomasz Kędziora i Wojciech Szczęsny, które wykorzystali rywale. Czasem w piłce dzieją się rzeczy, które trudno racjonalnie wytłumaczyć. Czegoś takiego nie widziałem i nie pamiętam, żebyśmy przegrali z tak nisko notowanym zespołem, prowadząc 2:0 - dodał były prezes PZPN.
- Sami skomplikowaliśmy sobie sytuację, ale w tej chwili to już nie jest mój problem. Oceniam jako osoba będąca z boku, która na wszystko patrzy ze spokojem. Brak mi słów do rozluźnienia i nonszalancji, które zobaczyłem w Mołdawii - podsumował.
Redakcja meczyki.pl
Hubert Kowalczyk26 Jun 2023 · 09:27
Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Przeczytaj również