Zbigniew Boniek o dzisiejszym i dawnym futbolu: Dziś myśli się za piłkarzy

Zbigniew Boniek porównuje dzisiejszy futbol do czasów, gdy sam był zawodnikiem. - Dzisiaj myśli się za zawodników - mówi prezes PZPN.
Boniek udzielił obszernego wywiadu "Gazecie Wyborczej". Mówił w nim głównie o swoich mundialach - tych, które przeżywał jako kibic, oraz tych, w których uczestniczył jako gwiazda reprezentacji Polski. Nie zabrakło też porównań obecnego futbolu z tym sprzed lat. Według prezesa PZPN nie powinno się zestawiać ze sobą piłkarzy z różnych epok.
- Ile Lubański, Deyna, Lato strzelili goli Gibraltarowi, San Marino, Gruzji? Żadnego. Nie mieli okazji. Inny był też rytm meczu, inaczej się jadło, mieliśmy inne mięśnie. Dziś piłkarze przypominają stumetrowców - ważne są przyspieszenie i hamowanie, bo każdy mecz gra się na kilkunastu metrach. My byliśmy maratończykami - mówi Boniek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
- Nie wiem, czy zamieniłbym moją piłkę na współczesną. Może wziąłbym tylko to, jak piłkarzy się celebruje. Rozpoczęcie meczu na Narodowym to ceremonia, aż serce skacze - dodaje prezes PZPN.
Obecnie piłkarze są traktowani jak niegdyś gwiazdy filmu i muzyki. Najlepszym towarzyszy blichtr i wielkie zainteresowanie ze strony mediów i kibiców.
- Byłem na rozdaniu nagród dla piłkarza roku FIFA. Chyba nie ma grupy bardziej celebryckiej niż piłkarze. Jak się ich traktuje, z jakimi honorami! Dani Alves przygotował na wieczór z pięć marynarek. Inna w hotelu, inna na dojazd, inna na wejście. Na jednej miał tyle medali, jakby był generałem armii północnokoreańskiej. Neymar cały w brylantach, a gdyby ktoś zdjął z Ronaldo to, co założył na ręce i nogi, byłby ustawiony do końca życia. Łatwo odlecieć. Kręcą się WAGs, kiedyś to piłkarz musiał poderwać dziewczynę. No i moja żona skończyła romanistykę, a dziś? Wykształcenie? Zostawmy to... - mówi Boniek.
- Dzisiaj myśli się za piłkarzy. Warunków takich jak reprezentacja Polski nie ma dziś prawie nikt na świecie. Nie wiem, czy Niemcy mają taki full wypas. Ja po przejściu do Juventusu sam organizowałem przyjazdy na kadrę - wspomina prezes PZPN.