Zawodnik Stali Mielec zdradził sekret perfekcyjnych rzutów z autu. "Kryje się za tym pewna historia"
Rzuty z autu to jedna z największych broni Stali Mielec. W rozmowie z Piotrem Koźmińskim z portalu "WP Sportowe Fakty" Petteri Forsell opowiedział o tym, jak udoskonalił ten element gry.
W ostatniej kolejce Lech Poznań na własnej skórze przekonał się, jak potężnym atutem Stali są rzuty zza linii bocznej. Ekipa z Mielca po dwóch autach odwróciła wynik spotkania i wywiozła z Bułgarskiej komplet punktów.
- Ten mecz zostanie w mojej pamięci na długo. Rzuty z autu zawsze miałem mocne. Tyle że nie każdy trener to lubi, nie każdy chce, aby zagrywać w ten sposób. Ale w meczu z Lechem nie mieliśmy już zbyt wielu opcji, czas uciekał, więc zdecydowałem się na te rzuty, gdy tylko nadarzała się okazja - przyznał Forsell na łamach "WP Sportowe Fakty".
- Za autami kryje się pewna historia. Mój tata był kierowcą autobusu i kiedy miałem 10 lat zawoził żeński zespół piłkarski na turniej do Szwecji. Pojechałem z nim i tam zobaczyłem, że jedna z tych piłkarek, miała 16 czy 17 lat, ma bardzo daleki wrzut z autu. Bardzo mnie to zaciekawiło i poprosiłem ją, żeby pokazała mi, jak to robi. Potrenowaliśmy razem i tak się to u mnie zaczęło - zdradził Forsell.
Wygrana w Poznaniu przybliżyła Stal do utrzymania w Ekstraklasie. Podopieczni Włodzimierza Gąsiora zajmują na tę chwilę 15. miejsce w tabeli. Przewaga nad ostatnim Podbeskidziem Bielsko-Biała wynosi trzy punkty.
- Tak sobie myślę, że ostatnio piłkarskie życie w jakimś sensie nam coś oddało. Bo bywały wcześniej mecze, w których brakowało nam szczęścia. Weźmy choćby starcie z Lechią Gdańsk. Przecież oddaliśmy wtedy bodaj ze 30 strzałów, a przegraliśmy 0:1. Z kolei w Poznaniu wyglądało to zupełnie inaczej - zauważył zawodnik z Finlandii.
- W tym sezonie pokonaliśmy Legię Warszawa i Lecha Poznań na wyjazdach. To oznacza, że jesteśmy w stanie wykonać dobrą robotę w Ekstraklasie. A to, co mi się teraz bardzo podoba, to fakt, że jeśli chodzi o końcówkę ligi, to mamy los we własnych rękach. Nie jesteśmy zależni od nikogo innego - skwitował Forsell.