"Zawodnik Sportingu pytał mnie, na czym my gramy". Gracz Rakowa o fatalnej murawie, wbił szpilkę prezydentowi
Po meczu Rakowa Częstochowa ze Sportingiem Lizbona wiele mówi się o murawie na stadionie w Sosnowcu. Ta była w fatalnym stanie, czego nie kryli też zawodnicy gości. W rozmowie z "TVP Sport" mówił o tym Marcin Cebula.
Raków nie może rozgrywać meczów w fazie grupowej Ligi Europy na własnym stadionie, bo ten nie spełnia wymogów UEFA. Zawodnik "Medalików" w pomeczowym wywiadzie wbił szpilkę prezydentowi Częstochowy.
- Bardzo ciężko tu grać. W pierwszej połowie jeden z zawodników Sportingu pytał mnie o to, na czym my gramy. Nie jest lekko, ale my nic z tym nie zrobimy. Widocznie prezydent miasta nie jest też skory, żeby coś zrobić z naszym stadionem - stwierdził Cebula.
Zawodnik "Medalików" przed kamerami "TVP Sport" wskazał największy błąd, jaki jego zespół popełniał w pierwszej połowie. Właśnie z jego powodu Raków dopiero po 30 minutach rywalizacji poważniej zagroził bramce rywali.
- Popełnialiśmy indywidualne błędy, zbyt szybko chcieliśmy wejść pod bramkę rywali jedną stroną. Wystarczyło ją raz czy dwa razy zmienić i od razu robiło się miejsce. Robiliśmy to w drugiej połowie - powiedział.
- Trzeba się cieszyć z tego punktu, ale z przebiegu meczu jest lekki niedosyt. Jednocześnie trzeba szanować ten punkt. Jest też pierwsza bramka, mam nadzieję, że teraz będzie już z górki - dodał.
- Jasne, że tak szybkiej gry w przewadze nie było w naszym planie. Brakowało zmiany centrum akcji, trener mówił nam o tym w przerwie i to zrealizowaliśmy. Szkoda, że nie padła bramka na 2:1 - zakończył.