Zastrzeżone numery na koszulkach. Paolo Maldini, Diego Maradona, Kazimierz Deyna i inne legendy swoich klubów

Zastrzeżenie numeru na koszulce to jeden z kilku sposób na oddanie hołdu piłkarzowi czy kibicom klubu. Zwyczaj ten narodził się wtedy, gdy najlepsze ligi piłkarskie w Europie zniosły zakaz umieszczania na koszulkach liczb wyższych niż 11.
Najwięcej numerów zostało zastrzeżonych w klubach włoskich. Pierwszym, który doczekał się tego zaszczytu jest Franco Baresi, występujący w barwach AC Milan w latach 1977-97. "Rossoneri" są jednym z dwóch klubów piłkarskich, które zastrzegły aż dwa numery. Oprócz "szóstki" Baresiego, żaden zawodnik nie może wybrać dla siebie numeru 3 zajętego przez wiele lat przez Paolo Maldiniego. Klub powiedział, że zrobi wyjątek tylko wtedy, gdy jeden z synów byłego włoskiego obrońcy dostanie się do pierwszej drużyny Milanu.
Klubem, który również zastrzegł dwa numery na koszulce jest Inter Mediolan. Wśród "Nerazzurrich" żaden zawodnik nie założy koszulki z numerem 4, z którym przez 19 lat grał Javier Zanetti, oraz 3, ponieważ zaledwie rok mniej od Argentyńczyka występował Giacinto Facchetti.
Innym włoskim klubem, który zastrzegł numer dla swojej legendy jest SSC Napoli. W drużynie ze Stadio San Paolo żaden zawodnik nie zagra już z numerem 10, o czym zdecydowano w sezonie 2001/02. Ostatnim, który założył koszulkę z "dychą" na plecach był Claudio Bellucci, ale Napoli zastrzeżeniem tego numeru chciało oddać cześć legendarnemu Diego Maradonie. Argentyńczyk występował w tym klubie w latach 1984-1991, gdy "Azzurri" sięgnęli po 2 tytuły mistrzów Włoch i wygrali Puchar UEFA.
Popularnego wśród piłkarzy numeru 10 nie może wybrać również żaden zawodnik Brescii. Jest to ukłon wykonany w kierunku Roberto Baggio, który grał tu przez 4 sezony, a w 2004 roku właśnie w tym klubie zakończył swoją piłkarską karierę.
Numer 10 od sezonu 2005/06 jest również niedostępny w Legii Warszawa. Klub ze stolicy Polski zdecydował się na taki ruch niecałe 17 lat po śmierci piłkarza, którego chciał uhonorować, a więc Kazimierza Deyny. Legenda Legii i reprezentacji Polski grała z "elką" na piersi w latach 1966-1976.
Na hołd w postaci zastrzeżenia numeru na koszulce w swoim macierzystym klubie doczekał się również zmarły w 2016 roku Johan Cruyff. Przez szacunek do legendy holenderskiego futbolu żaden piłkarz Ajaksu Amsterdam nie założy już trykotu z liczbą 14 na plecach. Cruyff grał dla tego klubu w latach 1964-1973 i 1981-1983. Dwa lata później został również trenerem pierwszej drużyny ze stolicy Holandii.
Kluby zastrzegały numery na koszulkach nie tylko ze względu na konkretnych piłkarzy uważanych za legendy. Kilka ekip zdecydowało się wykonać taki ukłon w kierunku swoich kibiców, o których mówi się, że są "dwunastym zawodnikiem zespołu". Były nimi drużyny takie jak Bayern Monachium, Fenerbahce, Zenit Sankt Petersburg, Lazio Rzym, Widzew Łódź, Sparta Praga, Polonia Warszawa czy Lech Poznań.
Ciekawostką jest, że w jednym z pozaeuropejskich klubów na cześć Pelego zastrzeżony jest numer 10. Taka sytuacja nie ma jednak miejsca w brazylijskim Santosie, gdzie legendarny piłkarz występował przez 18 lat, tylko w New York Cosmos. Pele spędził tam zaledwie 4 sezony, a w trakcie jednego z nich dzielił szatnię z polskim bramkarzem, Bronisławem Sularzem.
Nie bez przyczyny ani jeden z wymienionych wyżej przykładów nie dotyczy żadnego klubu chociażby z ligi hiszpańskiej. W Primera Division wciąż panuje taka zasada, że piłkarze pierwszego zespołu mogą występować z numerami od 1 do 25.
Cezary Krzyżak