"Zapłaciłem duże pieniądze, żeby prowadzić Wisłę". Były trener ujawnił kulisy
Robert Maaskant poprowadził Wisłę Kraków do ostatniego do tej pory mistrzostwa Polski. Holender opowiedział o kulisach swojego przyjścia do "Białej Gwiazdy".
Maaskant trafił do Wisły w sierpniu 2010 roku. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Holender w ciągu kilku dni zdecydował się na porzucenie NAC Breda i przyjazd do Krakowa.
- Pierwszy kontakt ze strony Wisły był w środę 18 sierpnia, a już w sobotę 21 sierpnia spotkałem się z Bogdanem Basałajem (ówczesny prezes - przyp. red.) w jednej z kawiarni na rynku w Krakowie. Podawali tam bardzo smaczne rzeczy. To był mój pierwszy pobyt w tym mieście i jeszcze tego samego dnia podpisałem kontrakt na dwa lata. To było nagłe i osobiście trudne, ponieważ byłem trenerem NAC Breda. W sobotę mieliśmy grać w lidze z Heerenveen. Zebraliśmy się w klubie, a ja powiedziałem moim piłkarzom, że nie jadę autobusem do Heerenveen, bo mam samolot do Krakowa. Taki jest futbol - powiedział Maaskant w rozmowie z tvpsport.pl.
Holender był bardzo zdeterminowany, by podjąć pracę w Ekstraklasie. Podjął nawet pewien wysiłek finansowy, żeby stało się to możliwe.
- Klub nie chciał mnie puścić. Zapłaciłem NAC Breda duże pieniądze, żeby trenować Wisłę Kraków - wyjaśnił Maaskant.
- Zwyciężyło u mnie pragnienie walki o mistrzostwo Polski i gry w Lidze Mistrzów. Wisła była w trudnej sytuacji, gdy podpisywałem kontrakt, ale potrzebowałem takiego wyzwania - dodał.
Wisła pod wodzą Maaskanta zdobyła mistrzostwo Polski. Holender został zwolniony w listopadzie 2011 roku. Później pracował m.in w Groningen, Dynamie Mińsk czy Go Ahead Eagles.