Załamany Grosicki: Z transferu nici, zostaję w Rennes

Reprezentant Polski był bliski spełnienia marzeń o grze w Premier League. Był. Bo transfer Kamila Grosickiego do Burnley wykoleił się na ostatniej prostej.
Skrzydłowy Rennes ustalił już warunki trzyletniego kontraktu z Burnley i leciał na testy medyczne do Anglii. Wszystko wydawało się kwestią jedynie paru podpisów.
Ale ostatecznie niczego nie podpisano. "Grosik" wraca do Polski, na zgrupowanie kadry, w bardzo kiepskim nastroju. Relacjonujący rozmowy z nim dziennikarze piszą, że przez telefon wydawał się załamany. "Z transferu nici" - opowiadał zaraz po fiasku negocjacji.
Co poszło nie tak? Stuprocentowej pewności nie ma, ale najbardziej wiarygodna wydaje się wersja o tym, że obecny klub Grosickiego zaczął niespodziewanie robić piłkarzowi kłopoty tuż przed finalizacją sprzedaży. Francuzi chcieli ponoć wyciągnąć jeszcze więcej pieniędzy z transferu, na co nie przystali działacze Burnley. A Polak musiał obdzwaniać znajomych i kasować zdjęcia z portali społecznościowych, bo był już przekonany, że zmieni ligę.
Puentą całej historii jest wpis na Twitterze, jaki pojawił się dzisiejszej nocy na oficjalnym koncie Burnley: "Zakończyliśmy działania transferowe w tym okienku".