"Zabronił mi wchodzić do szatni". Miszta o kulisach rozstania z Legią

Cezary Miszta minionego lata przeniósł się z Legii Warszawa do Rio Ave. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet przyznał, jak zachował się wobec niego były trener "Wojskowych", Kosta Runjaic.
Swego czasu Miszta był podstawowym bramkarzem Legii. Za kadencji Kosty Runjaica nie tylko stracił miejsce w wyjściowej jedenastce, ale był dopiero czwartym golkiperem w hierarchii.
W efekcie Polak zdecydował się na odejście do Rio Ave. Najpierw był tam jedynie wypożyczony, a minionego lata Portugalczycy zapłacili za niego milion euro.
Teraz Miszta w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet ujawnił, jak wyglądało jego rozstanie z "Wojskowymi". Okazuje się, że Runjaic zabronił mu wstępu do szatni pierwszej drużyny.
- Miałem za sobą najlepsze półrocze w karierze. Wymagające, bo broniliśmy się przed spadkiem. Grałem w najlepszym polskim klubie w najtrudniejszym momencie w jego historii. I ja to ciśnienie wytrzymałem - stwierdził Miszta.
- Z pierwszego bramkarza stałem się rezerwowym. Dalej trójką, a na koniec czwórką. Najpierw odsunięto mnie od zespołu, a pierwszy trener, pan Runjaic, nie podawał mi ręki i zabronił wchodzić do szatni - ujawnił.
- Był bramkarz i nie ma bramkarza. Przyznaję, że oczekiwałem reakcji ze strony różnych osób w klubie, członków sztabu. Że ktoś ze sztabu czy "góry" wstawi się za mną. Pójdzie do trenera i powie, nie wiem: "Jak nie chcesz grać Misztą, to nie graj, ale chociaż szanuj go jako człowieka. Jest w Legii tyle lat i nigdy nie zawiódł". A ja szanowany przez niego nie byłem - dodał.
Według Miszty Runjaicowi nie spodobało się, że na początku przygotowań, po zgrupowaniu kadry, bramkarz udał się na krótki, pięciodniowy urlop. Sęk w tym, że na wolne odesłał go wówczas dyrektor sportowy klubu, Jacek Zieliński.
- Potrzebowałem odetchnąć. Po takim sezonie pod presją uważałem, że trochę wolnego dobrze mi zrobi, mimo wszystko. Tylko nie wiedziałem, że ten mój pięciodniowy odpoczynek będzie miał takie konsekwencje - skwitował.