Zabójcza kontra Salaha, Liverpool lepszy w hicie Premier League! "The Reds" znów zatrzymali Haalanda [WIDEO]
Niedzielny hit Premier League zakończył się zwycięstwem Liverpoolu. "The Reds" pokonali 1:0 Manchester City. Bohaterami zostali Alisson oraz Mohamed Salah. Ten pierwszy nie tylko zatrzymał Erlinga Haalanda, ale i zaliczył asystę przy trafieniu Egipcjanina.
Podopieczni Juergena Kloppa w ośmiu wcześniejszych meczach Premier League odnieśli zaledwie dwa zwycięstwa. Z tego względu faworytami spotkania na Anfield byli goście, spisujący się w tym sezonie zdecydowanie lepiej.
Na pierwsze sytuacje bramkowe musieliśmy nieco poczekać. Jako pierwsi do ataku ruszyli zawodnicy Liverpoolu. Ederson poradził sobie ze strzałem Diogo Joty, nad poprzeczką uderzył natomiast Robertson.
W 33. minucie okazję na gola miał Erling Haaland. Norweg, który w tym sezonie Premier League zachwyca skutecznością, chciał podciąć piłkę nad Alissonem. Brazylijczyk zachował spokój i złapał futbolówkę. W pierwszej połowie nie doczekaliśmy się goli.
Na początku drugiej części spotkania stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Salah. Egipcjanin znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale uderzył niecelnie. Błyskawicznie mogło zemścić się to na gospodarzach.
Do siatki trafił bowiem Phil Foden, ale po analizie VAR bramka nie została uznana. Wcześniej Haaland przekroczył bowiem przepisy, faulując Fabinho. Z decyzją arbitra długo nie mógł pogodzić się Pep Guardiola. Kilka chwil później Alisson znów zatrzymał Haalanda.
Golkiper Liverpoolu nie tylko zachował czyste konto, ale zaliczył też asystę przy trafieniu Mohameda Salaha. Egipcjanin ograł Joao Cancelo i wyszedł sam na sam z Edersonem, z zimną krwią wykorzystując tę sytuację.
W końcówce na boisku było bardzo gorąco. Po jednej z decyzji sędziego w furię wpadł Juergen Klopp, który zarobił czerwoną kartkę. W 87. minucie błąd znów popełnił Cancelo - wydawało się, że Liverpool musi wówczas podwyższyć prowadzenie.
"The Reds" wychodzili trójką zawodników, a w obronie był tylko Bernardo Silva. Fatalnie zachował się jednak Darwin Nunez, który zupełnie zepsuł tę sytuację. W 96. minucie nie wykorzystał też kolejnej znakomitej okazji. Na szczęście dla niego, Liverpool i tak zgarnął trzy punkty. Złą informacją jest z pewnością kontuzja Diogo Joty z samej końcówki spotkania - Portugalczyk opuścił boisko na noszach.
Dzięki zwycięstwu ekipa z Anfield awansowała na ósme miejsce w tabeli Premier League. Manchester City wciąż jest drugi. Do liderującego Arsenalu mistrzowie Anglii tracą już jednak cztery punkty.