Tomaszewski grzmi przed barażami. Legendarny bramkarz przedstawił swoje wymagania wobec reprezentacji Polski

Reprezentacja Polski zagra z Estonią w półfinale baraży o awans do mistrzostw Europy. Jan Tomaszewski wypowiada się przed tą rywalizacją w bardzo zdecydowany sposób.
Polacy skompromitowali się w fazie grupowej eliminacji, w której musieli uznać wyższość Albanii i Czech. Wciąż mogą wywalczyć awans do mistrzostw. Drugą szansę dostaną w marcowych barażach.
Pierwszym rywalem biało-czerwonych będzie reprezentacja Polski. Tomaszewski oczekuje nie tylko zwycięstwa, ale bardzo przekonującego stylu gry drużyny Michała Probierza.
- Z Estonią musimy panować na boisku, w środku pola. Możemy wygrać 2:0, 3:0, ale sytuacji musimy mieć 10! Nie można dopuszczać Estończyków do tego, żeby stwarzali sytuacje pod naszą bramką. Tak, jak to było z Łotwą. I kto do tego dopuszczał? Najlepsze pokolenie w historii polskiej piłki! - grzmiał Tomaszewski w rozmowie z "Super Expressem".
- Z Estonią od trzech zaczynam liczyć gole. Nie może być inaczej, bo jeśli nie, to po co my mamy jechać na te mistrzostwa Europy? - wypalił były bramkarz.
Jeśli Polska wygra z Estonią, to w finale baraży zmierzy się z Walią, Islandią, Finlandią albo Ukrainą. Tomaszewski jest przekonany, że dojdzie do spotkania z jedną z tych drużyn.
- Nie możemy mówić, że ewentualnie zagramy w finale baraży. Nie! My powinniśmy mówić, że szykujemy się już do finału, ten mecz z Estonią pomińmy! Jesteśmy skazani na wygranie, jeszcze grając u siebie. Ale nawet jak wygramy, to nie powinno być żadnej euforii, bo ona jest normalna jak się wygra z Niemcami czy Francją. A jak na razie, to w w tym roku mieliśmy tylko wstyd i kompromitację - podsumował Tomaszewski.