"Z Brzęczkiem rozmawiałem 6 albo 7 sekund". Szokujące słowa byłego piłkarza Wisły Kraków. "Przykry czas"
Były stoper Wisły Kraków Serafin Szota opowiedział o współpracy z Jerzym Brzęczkiem. Jego słowa szokują. - Z trenerem Brzęczkiem nie rozmawiałem w ogóle. No dobrze, raz. Z sześć albo siedem sekund - powiedział na łamach "Weszło".
Serafin Szota przeniósł się minionego lata z Wisły Kraków do Widzewa Łódź. W Łodzi od sześciu spotkań jest absolutnie fundamentalnym członkiem pierwszego składu. Nie zszedł z boiska nawet na minutę i wyrasta na jednego z najciekawszych środkowych obrońców w Ekstraklasie.
Jak sam przyznaje, opuścił Wisłę na rzecz Widzewa, bo wiedział, że w Krakowie nie ma szans na grę, gdy trenerem jest Jerzy Brzęczek (który złożył dymisję kilkanaście dni temu). Okazuje się, że w trakcie współpracy z byłym selekcjonerem ten poświęcił na rozmowę z Szotą... 6-7 sekund.
- Z trenerem Brzęczkiem nie rozmawiałem w ogóle. No dobrze, raz. Z sześć albo siedem sekund, zaraz po jego przyjściu do Wisły. Nie wiem, co się stało. Sam się zastanawiałem, co robię źle - wspomina Szota w wywiadzie dla "Weszło".
- Na treningach wyglądałem lepiej niż za Adriana Guli, kiedy występowałem w podstawowym składzie. Poza boiskiem zachowywałem się tak samo. Gdy nie gram, nie obrażam się i nie dąsam, ponieważ to nic nie da. Tak uważam. W takiej sytuacji należy cierpliwie czekać na szansę i ją wykorzystać. Być ciągle na to przygotowanym. Na to mam wpływ - wyjaśnia.
23-latek potwierdza, że był gotowy do gry, lecz nie wie, dlaczego nie otrzymał swojej szansy.
- Byłem gotowy. Ale okazja się nie pojawiła. Przykry czas. Powtórzę się – nie wiem, dlaczego tak było. Musiałem po sezonie odejść, bo wiedziałem, że w Wiśle u trenera Brzęczka nie będę grał - podsumował.
Jerzy Brzęczek prowadził Wisłę od 14 lutego do 3 października br. Wykręcił średnią punktową na poziomie 1,11 pkt na mecz.