"To często kuriozalne". Mocne słowa Feio. Wskazał największą słabość Legii
Legia Warszawa zmarnowała okazję, by zmniejszyć stratę do prowadzącego w tabeli Lecha Poznań. Goncalo Feio po remisie ze Stalą (2:2) ubolewał nad grą defensywną swojej drużyny.
Legia straciła zwycięstwo w Mielcu w niecodziennych okolicznościach. W doliczonym czasie gry piłki w rękach nie utrzymał Gabriel Kobylak, a z jego błędu skorzystał Łukasz Wolsztyński.
Feio po meczu przyznał, że jest rozczarowany postawą swojej drużyny. Według niego nie zagrała na swoim normalnym poziomie.
- Kiedy nie masz najlepszego dnia, bo przeciwnik cię do tego zmusza, musisz być odpowiedzialny, aby utrzymać wynik. To się robi nie indywidualnie, tylko drużynowo – utrzymując grę, oddalając zagrożenie, broniąc lepiej przy stałych fragmentach. To się robi zupełnie inaczej, niż my to robiliśmy. Ta strata punktów jest bardzo kosztowna. Stal na pewno zasłużyła jednak na wyrównanie, a kto wie, czy nie na więcej - komentował Feio.
- Zmiany nie przyniosły zamierzonego efektu. Chcieliśmy podnieść intensywność, aby mieć kontrolę nad meczem. Chodziło o intensywność pierwszej linii pressingu. Stal ma wysokich piłkarzy. Chcieliśmy wypychać grę z naszej ostatniej tercji. Nie robiliśmy tego na poziomie, na jakim bym oczekiwał. Nie możemy jednak obarczać tym wynikiem tylko zmienników. Wygrywamy i przegrywamy wszyscy - dodał Portugalczyk.
Feio nie chciał wskazywać winnych niepowodzenia swojej drużyny. W tym kontekście nie wymienił też Kobylaka, którego błąd przesądził o końcowym wyniku. Zwrócił jednak uwagę na złą postawę całej drużyny i banalne błędy w grze defensywnej.
- Nie jestem zwolennikiem kultury winy. Wiem, że w tym kraju to jest popularne, ale to doprowadza do niczego. Jeżeli szukamy winnych, to ja jestem winny jako głowa tej drużyny. Prócz jednego meczu, bramki, które tracimy w Ekstraklasie, często są kuriozalne. Niekoniecznie są to bramki systemowe, czy związane z brakiem wykonania jakichś zadań. Gole ze Stalą mogą się również do takich zaliczyć. Wychodzimy na każdy mecz tak samo. Niestety - tego rodzaju błędy kosztują nas zbyt wiele straconych bramek. To – z bólem w sercu – pokazuje, w jakim miejscu w tabeli jesteśmy. Nasza ofensywa jest wystarczająca. Za nami dziesiąty kolejny mecz, w którym zdobyliśmy dwie bramki. Te czyste konta na pewno pomogłyby nam zająć wyższe miejsce w tabeli - podsumował Feio.
Legia na razie jest piąta. Do prowadzącego Lecha traci dziewięć punktów. W czwartek zagra w 1/8 finału Pucharu Polski z ŁKS-em.