"Wylądujecie w piekle". Megan Rapinoe uroniła łzę i uderzyła w kibiców [WIDEO]
Megan Rapinoe zabrała głos po kontuzji, której doznała w spotkaniu pożegnalnym. Legendarna piłkarka zaatakowała część kibiców.
12 listopada ubiegłego roku odbył się mecz pożegnalny Megan Rapinoe. OL Reign Seattle FC z legendarną piłkarką w składzie zmierzyło się z NJ Gotham FC o mistrzostwo Stanów Zjednoczonych.
Podczas rywalizacji Rapinoe doznała urazu. Zawodniczka uszkodziła ścięgno Achillesa w szóstej minucie spotkania. Tuż po meczu Amerykanka obwiniła Boga za kontuzję, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Kilka dni temu 38-latka gościła w podcaście Pablo Torre Finds Out. Podczas programu wróciła pamięcią do listopadowego meczu o mistrzostwo.
Rapinoe wspomniała o momencie, w którym doznała kontuzji. W trakcie wypowiedzi zaatakowała kibiców, którzy cieszyli się z jej nieszczęśliwego wypadku.
- To smutne. Wiadomo, że wolałabym, żeby do tego nie doszło. Mam w głowie wsparcie moich koleżanek z zespołu. Oczywiście, że to smutne. To po prostu życie. Chcemy perfekcyjnych historii. Jestem postacią kontrowersyjną i wiem, że ludzie cieszyli się z mojego urazu, ale jednocześnie byli w tym bardzo nieszczerzy, więc to trochę zabawne. Pomyślałam: wow, wylądujecie w specjalnym miejscu w piekle za świętowanie mojej kontuzji - mówiła Rapinoe.
Podczas rozmowy nawiązano do wcześniejszych słów Rapinoe, w których ta obwiniła Boga o kontuzję. Emerytowana piłkarka przyznała, że jej wypowiedź miała być żartem.
- Ktoś musi sprawdzić, co jest nie tak z chrześcijanami, że poczuli się urażeni. Po prostu nie zrozumieli żartu - mówiła Rapinoe.
- Problem polega na tym, że mamy do czynienia z kolejnym sportowcem, który uważa, że dowodem na istnienie Boga jest to, że dzieje się coś dobrego. A jeśli tak nie jest, to oczywiście Boga nie ma – odpowiedział prowadzący.
38-latka zgodziła się z oceną prowadzącego. Stwierdziła, że jej żart miał być osadzony w przytoczonej konwencji.