"Wykrzaczył się w normalnej pracy". Mocne słowa na temat bliskiego współpracownika Fernando Santosa
Jednym z bliskich współpracowników Fernando Santosa w PZPN był Grzegorz Mielcarski. Uwagę na działania ze strony byłego reprezentanta Polski zwrócił Marek Koźmiński.
Fernando Santos miał wolną rękę w kwestii kompletowania swojego sztabu. Ostatecznie nie znalazł się w nim żaden polski asystent. Zatrudniono natomiast Grzegorza Mielcarskiego.
Były kadrowicz miał pełnić funkcję pośrednika między selekcjonerem a reprezentacją. Jego rola nie została jednak nigdy dokładnie sprecyzowana. Niemniej 52-latek towarzyszył szkoleniowcowi podczas oficjalnych spotkań, był również obecny na meczach obserwowanych przez Portugalczyka.
Uwagę na niejasną postawę "Mielcara" zwrócił ostatnio Marek Koźmiński. Według niedoszłego prezesa PZPN dawny napastnik FC Porto nie poradził sobie w nowej roli.
- Grzegorz Mielcarski nigdy nie miał wsparcia ze strony prezesa, bo był niechciany. My o tym wiemy. Nie chcę bronić Grześka, bo według mnie jest fantastycznym komentatorem, natomiast jak poszedł do normalnej pracy, to się wykrzaczył - ocenił w "Kanale Sportowym".
- Co innego komentowanie, co innego zarządzanie. Grzegorz dostał jakiś procent zarządzania. Nie wiem, czy jeden procent czy 20, ale raz, że nie miał wsparcia, a dwa, że działał w sposób dla nas nierozszyfrowalny - dodał.
Na ten moment nie wiadomo, czym będzie zajmował się Mielcarski po zakończeniu współpracy z PZPN-em. Wcześniej pracował w charakterze komentatora i eksperta stacji "Canal+Sport".