"Wtedy Wisła Kraków odda mecz walkowerem". Mocne oświadczenie Królewskiego wokół finału PP
Nie ma stuprocentowej pewności, czy kibice Wisły Kraków pojawią się na PGE Narodowym na finale Pucharu Polski. Jarosław Królewski stawia jednak sprawę jasno: albo będzie zgoda na przyjazd fanów z Krakowa, albo Wisła nie przystąpi do finału.
Wisła Kraków awansowała do finału Pucharu Polski dzięki środowej wygranej z Piastem Gliwice. Tym samym 2 maja zagra o trofeum z Pogonią Szczecin. Mecz tradycyjnie odbędzie się na PGE Narodowym w Warszawie.
W Krakowie obawiają się, czy kibice Wisły otrzymają zgodę, by wspierać swój zespół z trybun. Na wiślakach ciąży zakaz wyjazdowy w Pucharze Polski sprzed lat, który w tym sezonie nie wygasł, bo "Biała Gwiazda" grała wszystkie mecze u siebie.
Wydaje się jednak, że z uwagi na wyjątkowe okoliczności zakaz ten może zostać zniesiony, szczególnie, że finał odbędzie się na neutralnym gruncie. W przeszłości podobnie potraktowano sympatyków Lecha Poznań. Pod Wawelem nie wyobrażają sobie, by było inaczej. Bez ogródek na ten temat wypowiedział się Jarosław Królewski, który dołączył do dyskusji kibiców na portalu X. I nie przebierał w słowach.
- Jeśli kibice nie pojadą na narodowy, Wisła Kraków odda mecz walkowerem. Koniec oświadczenia - napisał.
Po chwili dodał, nie wycofując się z wcześniejszej wypowiedzi:
- Powtarzam. Jeśli kibice Wisły Kraków nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, klub Wisła Kraków odda mecz walkowerem. Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu.
Wcześniej prezes Wisły w wywiadzie dla TVP Sport podkreślił, że rozmawiał już na temat zawieszenia kary z Cezarym Kuleszą, prezesem PZPN.
- Nie wyobrażam sobie, by nas potraktowano inaczej niż kibiców Lecha, którzy w podobnej sytuacji dostali dyspensę. Myślę, że kibice Wisły pojadą na Stadion Narodowy. To oczywiste. Byłoby to totalnie nie fair, tym bardziej, że precedensy w przeszłości były - mówił.
Warto dodać, że od kilku miesięcy fani Wisły niemal nie uczestniczą w wyjazdowych spotkaniach swojego zespołu w Fortuna 1 Lidze. To jednak nie efekt zakazu, a bojkotu prowadzonego przez większość fanów pozostałych drużyn, które - korzystając z "furtki" w przepisach - nie wpuszczają wiślaków na sektor gości.