"Wszyscy napruci, prezes zaczął bełkotać, krzyczeć do Sousy". Kolejne opowieści o alkoholowych ekscesach PZPN
Tekst "Gazety Wyborczej" odsłania kolejne historie związane z alkoholowymi ekscesami działaczy PZPN. Okazuje się, że do wybryków dochodziło w trakcie kadencji Paulo Sousy, ale i Fernando Santosa. Podczas jednej z "zabaw" dwóch przedstawicieli piłkarskiej centrali było ubranych w... reprezentacyjne barwy.
W poniedziałek podczas formalnego spotkania zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza miał ostrzegać swoich podwładnych o nieprzechylności ze strony mediów. Prezes piłkarskiej centrali przekonywał, że zły wizerunek wynika z działań podjętych przez licznych dziennikarzy, co opisywaliśmy TUTAJ.
Już dwa dni po tej zastanawiającej rozmowie "Gazeta Wyborcza" opublikowała głośny artykuł dotyczący nieobyczajnego zachowania działaczy. Przypomnijmy, że jeden z zarzutów dotyczył samego Kuleszy. To właśnie on miał przyczynić się do rezygnacji Paulo Sousy, który nie zamierzał pracować w kulturze wiecznego upojenia. Szczegóły znajdziecie TUTAJ.
Okazuje się, że nie był to jedyny wybryk ze strony najważniejszego z działaczy. Rafał Stec i jego informatorzy przekazali również, że wspomniany Portugalczyk musiał się mierzyć z alkoholową ferajną także podczas wyjazdowych meczów reprezentacji.
- Podczas wyjazdu do Andory słyszeliśmy, że baronowie i inni goście PZPN, których w związku nazywamy "grupą wiatrakową", próbują się wepchnąć do hotelu z piłkarzami. I dopięli swego, po raz pierwszy za kadencji Portugalczyka i w ogóle od wielu lat mieszkali razem z reprezentantami. Tam jeszcze żadnych scen chyba nie było, ale w przededniu meczu, gdy pojechaliśmy na konferencję prasową i oficjalny trening, gdy Sousa wszedł na tamtejszy stadionik, po chwili wtoczyli się Kulesza ze swoją świtą. Wszyscy napruci, prezes zaczął bełkotać, krzyczeć: »Coach, my friend«. Paulo nie wiedział, gdzie oczy podziać, wyglądał na totalnie zdegustowanego. Było około godz. 17, pierwszy raz pomyślałem wtedy, że zadzwoni do agenta i każe mu się rozglądać za nową robotą - czytamy.
Czy sytuacja zmieniła się o 180 stopni, gdy swoje rządy sprawowali już Fernando Santos i Michał Probierz? Absolutnie nie. Dość powiedzieć, że podczas kadencji drugiego z Portugalczyków Kulesza miał być bohaterem małego skandalu związanego z wręczeniem nagrody dla ampfutbolisty.
- Prezes ma przed spotkaniem z Albanią wręczyć paterę Marcinowi Oleksemu, ampfutboliście, który otrzymał od FIFA nagrodę za najpiękniejszego gola roku, idzie na środek boiska półprzytomny, jego stan widzą nawet wolontariusze. A potem wypływa w internecie wideo, na którym Kulesza na stadionowym korytarzu wygłasza przed meczem kuriozalną, świadczącą o jego kondycji przemowę do szefa federacji rywali. Jak na Narodowym odbywa się finał krajowego pucharu, Raków gra z Legią, to kulturalni ludzie brzydzą się wejść do loży honorowej, bo tam tłum totalnie nawalonych, w dodatku podejrzanie wyglądające towarzystwo znajomych szefostwa PZPN. Nieprzyjemnie siedzieć obok - dodano w "Gazecie Wyborczej".
Co się zaś czasów Probierza tyczy, to uwagę zwraca postawa działaczy podczas delegacji na Wyspach Owczych. To właśnie tam dwójka podwładnych Kuleszy przesiadywała w lokalnych barach mając na sobie reprezentacyjne barwy.
- Podczas październikowego wyjazdu na Wyspy Owcze dwóch przedstawicieli władz chodziło po knajpach i piło na umór w strojach reprezentacyjnych. Działo się to w Torshavn, małym miasteczku, w którym nie się nie schowasz, a wokół chodzą polscy kibice. Nie pojmuję, dlaczego Kulesza i jego świta nie umieją się powstrzymać w trakcie zgrupowań, przecież reprezentacja zbiera się zaledwie kilka razy w roku - podsumowano.