Wstrząsające zarzuty dla Ryana Giggsa. Ruszył proces byłego gwiazdora Manchesteru United
Ryan Giggs znów jest w centrum uwagi. Kolejny raz z powodów obyczajowych. W Manchesterze rozpoczął się proces byłego piłkarza, w którym jest oskarżany o napaść na byłą partnerkę Kate Greville.
Sprawę nagłośniono w listopadzie 2020 roku. Walijczyk został wówczas zatrzymany przez policję za naruszenie nietykalności cielesnej byłej już partnerki. Kilka miesięcy później z tego powodu został odsunięty od prowadzenia reprezentacji Walii.
Proces w sprawie Giggsa rozpoczął się dopiero teraz - kilka miesięcy po planowanym terminie. Wyrok jest spodziewany nawet za dwa tygodnie.
Byłemu skrzydłowemu postawiono szereg poważnych zarzutów dotyczących znęcania się nad kobietą, nękania, poniżanie, kontrolę i przymuszanie kobiety. Swoich czynów miał dopuszczać się przez trzy lata.
Dowodami, na które powołuje się prokuratura, są m.in. nagrania z kamer bezpieczeństwa zamontowanych w domu Giggsa.
Były piłkarz miał m.in. całkowicie stracić kontrolę nad sobą i celowo uderzyć głową Greville", powodując u niej obrzęk warg i siniaki, wysyłać jej obraźliwe wiadomości czy szantażować. Zdaniem prokuratora Petera Wrighta było to zaledwie jedno z szeregu przemocowych zachowań Giggsa. 48-latek miał regularnie obrażać byłą partnerkę i być agresywny wobec jej siostry Emmy.
- Giggs dopuszczał się systematycznego, a czasami brutalnego wykorzystywania kobiety. Wyznawał, że ją kocha, a w rzeczywistości żęrował na jej słabości dla jej własnej satysfakcji - mówił prokurator Wright.
Giggs nie zgadza się z większością zarzutów. Jego adwokat, Chris Daw, przekonuje, że zarzuty są oparte na "zniekształceniu, wyolbrzymieniu i kłamstwo". Walijczyk przyznał się jedynie do czegoś, co określa jako "drobny i przypadkowy" dotyk podczas sporu o telefon.