Wstrząsające informacje o śmierci Maradony. Trudno w to uwierzyć
Autopsja Diego Maradony potwierdziła smutne okoliczności jego śmierci. Umierał on przez 12 godzin, a pomoc wezwano już po jego odejściu.
Diego Maradona zmarł w listopadzie 2020 roku po opuszczeniu szpitala. Bezpośrednią przyczyną śmierci Argentyńczyka miał być obrzęk płuc, zaś ten doprowadził do zatrzymania akcji serca.
Dokładne okoliczności śmierci legendy nie są znane do teraz. Niebawem argentyński sąd zasugerował jednak, że ośmiu lekarzy szpitala, w którym przebywał 60-latek, się do niej przyczyniło.
Choć od śmierci gracza minęły ponad cztery lata, dopiero kilkanaście dni temu wystartował proces sądowy. W marcu w San Isidro pod Buenos Aires miała miejsce pierwsza rozprawa. Lekarzom zarzucono m.in. uniknięcie udzielenia pomocy i odpowiedniej opieki medycznej.
Przed kolejnymi rozprawami dokonano autopsji Maradony. Wyniki nie pozostawiły złudzeń, że doszło do rażących zaniedbań. Badanie ujawniło, że Argentyńczyk zmarł po 12 godzinach agonii.
Poinformowano też, że serce gwiazdora ważyło dwukrotnie więcej niż normalne i było całkowicie pokryte tłuszczem i skrzepami. W jego organach wewnętrznych zgromadziło się 4,5 litra wody. Jego śmierć nie była nagła ani niespodziewana, jednak można było jej uniknąć!
Lekarz Colin Campbell Yrigoyen, dawny sąsiad Maradony, wezwany do sądu w roli świadka, stwierdził, że przed domem piłkarza nie było ambulansów. Lekarze mieli zapewniać o ich obecności. Dodał, że przy próbie reanimacji zawodnik nie wykazywał żadnych oznak życia.
- Zmierzyłem mu parametry życiowe i okazało się, że jest bardzo zimny. Z mojego doświadczenia i praktyki lekarskiej wynika jedno: leżał tam już przez jakiś czas - przyznał. Podkreślił też brak profesjonalnego sprzętu medycznego w domu, co uznał za rażące zaniedbanie.
Za oficjalną przyczynę śmierci uznano obrzęk płuc z niewydolnością serca i kardiomiopatią rozstrzeniową. Nieoficjalnie proces ma potrwać do lipca. Zeznawać będzie 192 świadków.
Oskarżonymi są neurochirurg Leopoldo Luque, psychiatra Agustin Cosachov i pięciu ich współpracowników. Może im grozić kara w wysokości od ośmiu do nawet 25 lat pozbawienia wolności!