Wojciech Szczęsny czy Łukasz Fabiański? "Przede wszystkim byłem bardzo mocno zdziwiony"
Wojciech Kowalewski zabrał głos ws. rywalizacji o miejsce w bramce reprezentacji Polski. Paulo Sousa od samego początku postawił na Wojciecha Szczęsnego. - Deklaracja padła zbyt wcześnie - stwierdził były golkiper na łamach "Przeglądu Sportowego".
Jedną z pierwszych decyzji Paulo Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski był wybór bramkarza numer jeden w kadrze. Portugalczyk w tym przypadku nie miał żadnych wątpliwości. Ogłosił, że długofalowo będzie stawiał na Wojciecha Szczęsnego. Tym samym Łukasz Fabiański został odsunięty na dalszy plan.
Wojciech Kowalewski nie kryje zdziwienia takim rozwiązaniem. Jego zdaniem Sousa swoim postępowaniem zabił rywalizację między golkiperami.
- Przede wszystkim byłem bardzo mocno zdziwiony. Deklaracja padła zbyt wcześnie - oznajmił były golkiper w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Rywalizacja zawsze była bardzo zacięta i wyrównana. Ta, którą obserwujemy od wielu lat między Wojtkiem a Łukaszem, miała pozytywny wpływ zarówno na ich obu, jak i na resztę zespołu. Podczas treningu odbywają się gierki, w jednym zespole był Szczęsny, w drugiej Fabiański, kiedy nie było wiadomo, który z nich jest jedynką, to dawało bodziec reszcie - dodał ekspert.
Kowalewski nie ma wątpliwości, że Sousa popełnił błąd. Jak przekonuje, Szczęsny lepiej broni, gdy nie jest pewny miejsca w bramce i musi o nie rywalizować.
- Z moich obserwacji wynika, że Wojtek wręcz potrzebuje presji. Kiedy ona nie wynika z sytuacji, sam ją wywołuje swoim nieszablonowym zachowaniem. Deklaracja trenera Sousy miała ją z niego po części zdjąć, ale to wcale mu nie pomaga. Tak naprawdę ta decyzja nikomu nie pomogła. Ani Wojtkowi, ani tym bardziej Łukaszowi - zakończył Kowalewski.