Wisła Kraków nie wykorzystała szansy na pokonanie Śląska Wrocław. Zmarnowała rzut karny i grę w przewadze
Śląsk Wrocław zremisował 1:1 z Wisłą Kraków na inaugurację 17. kolejki PKO Ekstraklasy. Ten rezultat z pewnością nie satysfakcjonuje "Białej Gwiazdy", bo goście zmarnowali rzut karny, a na dodatek grali w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Marcela Zylli.
Spotkania we Wrocławiu nie oglądało się łatwo, bo w stolicy Dolnego Śląska sypał śnieg, a Wisła wyszła na dodatek na ten mecz w białych strojach. W 14. minucie niezłą szansę na gola miał Adi Mehremić, ale jego uderzenie głową było niecelne.
Dziewięć minut później to gospodarze wyszli na prowadzenie. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się Mathieu Scalet i mógł cieszyć się z drugiego gola w PKO Ekstraklasie w tym sezonie.
Ta radość nie trwała jednak długo, bo w 30. minucie wyrównał Yaw Yeboah. Reprezentant Ghany uderzył z kilkunastu metrów, a piłka po rykoszecie zmyliła Matusa Putnockiego i wylądowała w siatce.
Remis utrzymał się do przerwy, a od początku drugiej połowy to "Biała Gwiazda" przystąpiła do ataku. W 56. minucie Marcel Zylla ręką zablokował strzał Yeboaha i sędzia wskazał na jedenasty metr.
Do rzutu karnego podszedł Felicio Brown Forbes, ale nie uderzył dobrze. Jego strzał obronił Matus Putnocky, dzięki czemu na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 1:1.
Nie zmienił się on do samego końca, choć przez pół godziny Śląsk musiał radzić sobie w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla Zylli. Remis z pewnością bardziej satysfakcjonuje więc gospodarzy.
Podział punktów sprawił, że czwarty Śląsk ma obecnie dziewięć punktów straty do liderującej Pogoni. Wisła jest dwunasta - ma osiemnaście "oczek".