Wisła Kraków. Leśnodorski: Nie wiem, kto za nimi stał, ale to musiał być ktoś strasznie głupi

Bogusław Leśnodorski w rozmowie ze "Sport.pl" opowiedział o akcji ratowania Wisły Kraków.
Na początku roku nad Wisłą Kraków zawisło widmo bankructwa i wycofania z rozgrywek. Po nieudanej transakcji z duetem Vanna Ly - Mats Hartling do pomocy upadającemu klubowi ruszyło kilka osób. Jedną z nich był Leśnodorski, który zaoferował pomoc prawną.
- Kiedy zacząłem wierzyć, że to się uda? Jak Kuba Błaszczykowski i chłopaki zdecydowali się pożyczyć Wiśle pieniądze. Uważam, że to był punkt zwrotny. Bo robić możesz wiele, gadać jeszcze więcej, ale jak nie masz pieniędzy, to cały czas masz problem - stwierdził działacz.
Leśnodorski jest spokojny o najbliższą przyszłość Wisły Kraków. Klub ma zapewnione finansowanie na kilka miesięcy.
- Pieniędzy w Wiśle cały czas przybywa. Transfery, karnety, sponsorzy, crowdfunding. Jest już pewnie z 15 mln zł, a zaraz pewnie będzie więcej. Sezon skończy na pewno, a co będzie dalej? Zobaczymy. W mojej ocenie wszystko teraz jest w rękach kibiców - dodał.
Były prezes Legii Warszawa w gorzkich słowach skomentował umowę, którą klub w grudniu zawarł z niedoszłymi inwestorami.
- Te umowy były tak słabo skonstruowane, tak łatwe do podważenia, no nic nie trzymało się w całości, serio. To był szok, dziwiłem się, jak niektóre media na siłę próbują z tych gości stworzyć wiarygodne postaci. Wietnam, Kambodża, Szwecja... Cyrk. Prawdziwa opera mydlana, bo od połowy grudnia media żyły praktycznie tylko tym. Czytałem i po prostu nie wierzyłem. Dla mnie to było oczywiste, że są słupami. Nie wiem, kto za nimi stał, ale to musiał być ktoś strasznie głupi - zakończył.