Wielkie zamieszanie wokół argentyńskich piłkarzy. Dwóch wyjechało do Chorwacji, Tottenham zapowiada kary
W niedzielny wieczór miało dojść do hitowego spotkania Brazylii z Argentyną. Mecz został jednak przerwany przez służby sanitarne. Kolejne konsekwencje mogą ponieść piłkarze, którzy pojawili się w Ameryce Południowej wbrew woli klubów.
Ze względu na pandemię koronawirusa zespoły z angielskiej Premier League nie pozwoliły na wyjazd zawodników na zgrupowania reprezentacji z krajów, które znajdują się na brytyjskiej czerwonej liście. Wśród nich są między innymi te mieszczące się w Ameryce Południowej.
Kadry z tego kontynentu rywalizowały więc w większości bez zawodników grających na co dzień w Anglii. Wyjątkiem byli Argentyńczycy - czterech graczy zdecydowało się na złamanie zakazu i grę dla "Albicelestes". W niedzielę brazylijskie służby próbowały ich aresztować.
Wszystko skończyło się wielkim skandalem i odwołaniem spotkania. Jak informuje "Marca", dwóch piłkarzy, Emiliano Martinez oraz Emiliano Buendia, wróciło w poniedziałek do Europy. Nie polecieli jednak do Anglii, lecz do Chorwacji.
Stało się tak ze względu na przepisy. Na Bałkanach piłkarze muszą odbyć dziesięciodniową kwarantannę, ale w tym czasie będą mogli trenować. W Anglii musieliby siedzieć 14 dni w specjalnym hotelu.
Wciąż nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Giovanniego Lo Celso oraz Cristiana Romero. Na razie zostali oni z kadrą i być może zagrają w w czwartkowym spotkaniu z Boliwią.
Media twierdzą, że niezależnie od dalszego rozwoju wypadków ta dwójka ma być ukarana przez Tottenham Hotspur. Londyńczycy nie wydali bowiem zgody na ich wyjazd, a teraz Nuno Espirito Santo przez dłuższy czas nie będzie mógł skorzystać z ich usług.