Wielki skandal w polskim sądownictwie. Mordercy z bojówki Wisły Kraków wychodzą na wolność
Trudno w to uwierzyć. Czterech kiboli Wisły Kraków, którzy cztery lata temu dopuścili się okrutnego morderstwa 18-letniego Miłosza, wyjdzie w czwartek (28.04) na wolność. Szymon Jadczak i Paweł Figurski ujawniają, że powód takiego obrotu spraw jest kuriozalny - sąd nie był w stanie osądzić mężczyzn.
Cztery lata temu świat polskiego sportu zadrżał. Ekipa "Sharksów" - bojówki Wisły Kraków - urządziła krwawe łowy w mieście. Ich cel był przypadkowy. Wówczas wytypowano 18-letniego Miłosza.
Jedynym "przewinieniem" młodego chłopaka było to, że znajdował się na osiedlu, które - przynajmniej w teorii - kibicuje Cracovii. 18 stycznia 2018 roku pięciu mężczyzn wysiadło z vana, dopadło do Miłosza i zaczęło zadawać ciosy za pomocą noży i maczet.
Sympatyk "Pasów" próbował się bronić. Bezskutecznie. W wyniku oporu stracił prawą rękę, którą się zasłaniał. Posypał się grad kolejnych ciosów i nim ktokolwiek zdążył zareagować napastnicy uciekli. Chłopak leżał w kałuży krwi i ostatecznie zmarł w wyniku zadanych obrażeń.
Policja zdołała jednak szybko zareagować. Udało się przeprowadzić błyskawiczne śledztwo, aresztowano pięciu mężczyzn, którym przewodził Daniel U., ps. "Dzidek". Wydawało się, że wyrok prokuratury jest jedynie kwestią czasu, tym bardziej, że kilkanaście miesięcy wcześniej "Sharksi" w podobnych okolicznościach zamordowali Tomasza C., ps. "Człowiek", kibola Cracovii.
Nadzieja okazała się jednak złudna, bowiem... sąd nie potrafił osądzić napastników. Kulisy tej sprawy odsłaniają teraz Szymon Jadczak oraz Paweł Figurski.
- Sprawa trafiła w końcu do sędziego Jarosława Gaberlego. Zanim odbyła się pierwsza rozprawa w październiku 2019 r., trzy inne terminy zostały odwołane. Potem nie było lepiej. Jak wyliczył jeden z obrońców, rozprawy wyznaczano średnio raz w miesiącu. W 2020 r. rozchorował się jeden z sędziów, więc trzeba było dokonać zmiany w składzie orzekającym. I proces musiał ruszać od nowa 15 września 2020 r. Potem w jego prowadzeniu miał przeszkadzać remont skrzydła w krakowskim sądzie, gdzie znajduje się kancelaria tajna oraz sala do przesłuchiwania świadków incognito - czytamy na portalu "Wirtualna Polska".
- A kibole oskarżeni o zabójstwo cały czas siedzieli w aresztach. Przedłużanych regularnie, przeważnie co trzy miesiące. Według obowiązujących przepisów, gdy areszt trwa ponad dwa lata, o jego przedłużenie sąd prowadzący sprawę może wnioskować do właściwego sądu apelacyjnego. I tak od ubiegłego roku było w sprawie zabójstwa z Teligi - dowiadujemy się.
- Już kilka miesięcy temu omal nie doszło do wypuszczenia oskarżonych na wolność. Bo według przepisów sąd okręgowy powinien złożyć wniosek dwa tygodnie przed upływem terminu aresztowania. Ale z sobie znanych przyczyn sędzia z Sądu Okręgowego złożył taki wniosek na dzień przed końcem aresztu. Na zwołanym na szybko posiedzeniu, gdzie strony wzywano telefonicznie, areszty przedłużono - informują autorzy.
Mordercy na wolności
Areszt nie mógł jednak trwać w nieskończoność. Sądy i prokuratura działały w sposób skandaliczny i ostatecznie doprowadzono do tragicznego finału. Jadczak oraz Figurski podają, że mordercy wyjdą na wolność w najbliższy piątek (28.04).
- Główną przyczyną nieuwzględnienia wniosku Sądu Okręgowego o przedłużenie aresztu była długotrwałość stosowania tego środka - co do zasady trwa już od czterech lat, a w stosunku do jednego z oskarżonych cztery i pół roku - tłumaczył rzecznik Sądu Apelacyjnego, sędzia Tomasz Szymański.
- Tymczasem ustawodawca zakreślił ten termin na dwa lata - z możliwością przedłużenia, ale traktowana jako ekstraordynaryjną. Sąd miał na uwadze, że jeden z oskarżonych był poszukiwany, stąd stosowanie aresztu do czasu rozpoczęcia procesu było konieczne, albowiem do czasu złożenia wyjaśnień jego obecność na rozprawie była obowiązkowa - teraz nawet jeśli się nie stawi, to nie tamuje to rozpoznania sprawy. (...) Kolejną okolicznością była konstatacja, że proces najprawdopodobniej nie zakończy się, mimo takich deklaracji składanych jeszcze w poprzednich wnioskach, nawet w tym nowym zakreślonym terminie. Sąd poszerza postępowanie dowodowe, w tym dopuścił dowód z opinii biegłego - dodał w rozmowie z autorami.
Jedynym z piątki napastników, który dalej będzie przebywał w areszcie, jest wspomniany "Dzidek". W Katowicach jest sądzony za udział w grupie kiboli Ruchu Chorzów, którzy usiłowali zamordować lidera pseudokibiców GKS Katowice Daniela D. Mężczyzna kilkadziesiąt razy został uderzony maczetą.