Wielka sensacja na inaugurację Ligi Mistrzów! Angielski gigant kompletnie zawiódł [WIDEO]
Za nami dwa pierwsze mecze tegorocznej edycji Champions League. W Zagrzebiu doszło do prawdziwej sensacji, bo miejscowe Dinamo pokonało londyńską Chelsea. Problemów ze zwycięstwem nie miał natomiast drugi z faworytów, Borussia Dortmund.
Drużyna prowadzona przez Thomasa Tuchela na początku rozgrywek Premier League nie ustrzegała się problemów. Teraz przeniosły się one także na arenę międzynarodową i fazę grupową Ligi Mistrzów.
"The Blues" byli zdecydowanymi faworytami starcia z Dinamem Zagrzeb, które musiało przebijać się przez eliminacje. Już w trzynastej minucie Chorwaci wyszli jednak na prowadzenie.
Raheem Sterling niecelnie zagrał w pole karne gospodarzy, a ci wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Znakomicie zachował się Orsić, który wyprzedził dwóch obrońców, znalazł się sam na sam z Kepą i nie zmarnował tej okazji.
Później Dinamo mogło nawet podwyższyć prowadzenie przed przerwą. Bramkarz Chelsea był na posterunku, broniąc między innymi strzał Ademiego. "The Blues" obudzili się dopiero po przerwie.
Strzał Ziyecha obronił Livaković, w 49. minucie do siatki trafił natomiast Pierre-Emerick Aubameyang. Trafienia jednak nie uznano, bo wcześniej Chilwell znajdował się na wyraźnym spalonym.
Sześć minut później ekipę z Anglii przed stratą gola uratował Kepa. Hiszpański golkiper znakomicie zachował się po strzale Ristovskiego, zbijając piłkę na poprzeczkę. Thomas Tuchel dokonał natomiast kilku zmian.
Nie przyniosły one jednak oczekiwanego efektu. Niedokładnie zagrywali Broja czy Ziyech. W końcówce pod bramką mistrzów Chorwacji raz po raz robiło się bardzo gorąco.
Na wysokości zadania stawali jednak obrońcy lub bramkarz Dinama. Bliski szczęścia był Reece James, ale trafił jedynie w słupek. Ostatecznie sensacja stała się faktem - Dinamo wygrało 1:0 i to Chorwaci są na razie na czele grupy E.
Problemów z odniesieniem zwycięstwa nie miała natomiast Borussia Dortmund, która przed własną publicznością mierzyła się z FC Kopenhagą. Podopieczni Edina Terzicia byli o klasę lepsi od rywali.
Już w 22. minucie boisko musiał opuścić co prawda Thorgan Hazard, który doznał kontuzji, ale to nie przeszkodziło wicemistrzom Niemiec. Niespełna kwadrans później prowadzenie dał im Marco Reus.
Jeszcze w pierwszej części spotkania Borussia podwyższyła wynik. Świetną dwójkową akcję przeprowadzili Guerreiro oraz Reyna. Temu pierwszemu pozostało tylko dopełnienie formalności i umieszczenie piłki w siatce z kilku metrów.
W drugiej połowie zespół z Dortmundu nadal miał dużą przewagę, ale raził nieskutecznością. Stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Moukoko, który nie trafił na praktycznie pustą bramkę.
Sprawę zwycięstwa ostatecznie rozstrzygnął dopiero w 83. minucie Jude Bellingham. Młody Anglik podwyższył rezultat na 3:0. Kopenhaga mogła jeszcze odpowiedzieć za sprawą Falka, ale jego gola anulowano ze względu na spalonego.