Wenger przeprasza za swoje zachowanie: Powinienem się zamknąć

Końcówka meczu Arsenalu z Burnley należała do bardzo emocjonujących. Jednym z tych, którzy jej nie wytrzymali był Arsene Wenger.
Do 93 minuty "Kanonierzy" prowadzili 1:0, ale wtedy arbiter podyktował rzut karny dla gości, co wyraźnie nie spodobało się francuskiemu menedżerowi. Beniaminek wyrównał, a doświadczony trener został odesłany przez sędziego na trybuny.
- Moim zdaniem nie było rzutu karnego. Będę musiał jednak obejrzeć powtórkę, by dokładnie przeanalizować sobie to, co się wydarzyło. Coquelin powiedział mi, że po prostu wpadł na rywala - wyjaśniał Wenger cytowany przez Sky Sports.
- Nie widziałem tam karnego, lecz powinienem siedzieć cicho i przeprosić, nawet jeśli byłem sfrustrowany. Powinienem się zamknąć i zachować kontrolę nad sobą - przyznał.
To nie był jednak koniec kontrowersji. Opiekun Arsenalu dalszą część meczu oglądał w tunelu prowadzącym do szatni, gdzie zachowywał się w niewłaściwy sposób względem arbitra technicznego.
Arsène Wenger was not having any of it. [@JSolz] pic.twitter.com/biAZs8oqys— Arsenal TSN (@ArsenalTSN) 22 stycznia 2017
Francuz po spotkaniu zapewnił jednak, że nie popychał sędziego. - Nie, poszedłem tam jedynie oglądać dalszą część meczu. Sądziłem, że mogę zostać w korytarzu.
Arsenal ostatecznie pokonał Burnley po bramce Alexisa Sancheza z karnego w 97 minucie pojedynku.