VAR przestał działać podczas meczu giganta. Duży błąd sędziego przy nieuznanym golu
Bayern Monachium rozbił Stuttgart (3:0) w spotkaniu Bundesligi. Jedną z bramek dla mistrza Niemiec zdobył Kim Min-jae. Jak się okazuje, Koreańczyk miał sporo pecha, bo powinien skompletować dublet.
Po sensacyjnej porażce (1:5) z Eintrachtem Frankfurt piłkarze Bayernu Monachium wrócili na właściwe tory. W niedzielę nie dali oni szans Stuttgartowi, pokonując ten zespół 3:0.
Już w pierwszej połowie wynik meczu otworzył Harry Kane. Reprezentant Anglii wpisał się na listę strzelców również po przerwie, dzięki czemu kończył to spotkanie z dubletem. Ostatnią bramkę dla gospodarzy zdobył zaś Kim Min-jae, który zanotował również asystę.
Przy odrobinie szczęścia koreański defensor mógł zapisać na swoim koncie jeszcze jednego gola. W 25. minucie pojedynku umieścił on piłkę w siatce po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Trafienie 27-latka nie zostało jednak uznane z powodu minimalnego ofsajdu.
W celu sprawdzenia tej sytuacji sędzia Tobias Stieler skorzystał z VAR-u. Według informacji podanej przez "DAZN" po podejściu do monitora na arbitra czekały złe wieści.
Zaraz po strzeleniu gola przez Koreańczyka w siedzibie VAR, który jest ulokowany w Kolonii, doszło do problemów technicznych. Sędziowie nie mieli dostępu do kamer, co za tym idzie, nie byli w stanie udowodnić, czy defensor mistrza Niemiec uniknął ofsajdu.
W związku z tym, że system VAR nie mógł pomóc sędziemu, ten podtrzymał decyzję podjętą na boisku. Bramka zdobyta przez piłkarza Bayernu nie została więc uznana. Z powtórek wynika jednak, że sędziowie popełnili błąd, gdyż Kim Min-jae nie znajdował się na spalonym.
Zła decyzja arbitra nie stanęła na drodze niemieckiego giganta. Zespół prowadzony przez Thomasa Tuchela wygrał to starcie 3:0 i utrzymał drugie miejsce w tabeli Bundesligi.