"Uwiązany z każdej strony. Nie mógł nikogo skrytykować, byłby od razu zwolniony". Stanowski broni Michniewicza
Czesław Michniewicz w czwartek dowiedział się, że od nowego roku nie będzie już selekcjonerem reprezentacji Polski. Na "Kanale Sportowym" w obronie szkoleniowca po raz zdecydowanie stanął Krzysztof Stanowski.
Dziennikarz od dawna przyjaźni się z Michniewiczem. Jego zdaniem trener spodziewał się, że dostanie nową umowę, która obowiązywać będzie przez eliminacje do EURO 2024. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Nie jest tajemnicą, że Cezary Kulesza zwolnił Michniewicza między innymi ze względu na aferę z premiami od Mateusza Morawieckiego. Selekcjoner miał je ustalać z pominięciem PZPN-u.
Stanowski uważa jednak, że szkoleniowiec został w całej sytuacji kozłem ofiarnym. Według dziennikarza nie mógł się bronić, więc zrzucono na niego odpowiedzialność za całą aferę.
- Uważam, że on był doskonałym człowiekiem do tego, aby zrzucić za niego odpowiedzialność za aferę premiową. On był z każdej strony uwiązany - stwierdził Stanowski.
- Nie mógł skrytykować PZPN-u, nie mógł skrytykować Mateusza Morawieckiego, nie mógł skrytykować piłkarzy. Znaczy mógł, ale od razu byłby zwolniony, więc tego nie robił - ocenił.
- Ale wychodzenie z założenia, że afera premiowa to jest afera, którą wymyślił i przeprowadził Czesław Michniewicz, jest po prostu absurdem - podsumował dziennikarz.