Uli Hoeness rozwiał nadzieje kibiców Bayernu. "Możecie o tym zapomnieć"

Kibice Bayernu Monachium nie mają co liczyć na duże transfery. Wykluczył je honorowy prezydent klubu Uli Hoeness.
Już w trakcie minionego sezonu Hansi Flick narzekał na zbyt wąską kadrę. Jego następca, Julian Nagelsmann, może mieć jeszcze trudniejsze zadanie. Wiadomo już, że z Bayernu odejdą David Alaba, Jerome Boateng i Javi Martinez. Na razie w ich miejsce zakontraktowano Dayota Upamecano. Innych wielkich zakupów Bayern nie zrobi.
- Nie będzie żadnych dużych transferów. Można o tym zapomnieć. Na ostatnim spotkaniu zarząd omawiał to z radą nadzorczą - stwierdził Hoeness.
Bayern uchodzi za bardzo zdrowy klub, ale i on odczuł finansowo pandemię koronawirusa.
- Musicie zdać sobie wreszcie sprawę, czym jest ten kryzys. Brakuje nam od 80 do 100 milionów euro dochodów, które wygenerowałaby obecność kibiców na meczach. Nie odzyskamy tego - przyznał Hoeness.
Niemiec stanął też w obronie Hasana Salihamidzicia. Dyrektor sportowy Bayernu zbiera cięgi za nieudane transfery. Przed sezonem ściągnął do klubu m.in. kompletnie nieprzydatnych Bounę Sarra i Douglasa Costę.
- Nie rozumiem krytyki Salihamidzicia. Przez czterdzieści lat zajmowałem stanowisko menedżerskie w Bayernie. Gdy kupowaliśmy zawodnika, wszyscy byli za to odpowiedzialni. Nie tylko trener czy dyrektor sportowy. Teraz nie jest inaczej - stwierdził Hoeness.
- Salihamidzić nie może sam kupować piłkarzy, nie pozwala na to statut Bayernu. Pod każdym transferem musi podpisać się Karl-Heinz Rummenigge albo inny członek zarządu - wyjaśnił były prezydent Bayernu.