Trener Widzewa Łódź docenia siłę Rakowa Częstochowa. "Wiedzieliśmy, że musimy wznieść się na wyżyny"

Trener Widzewa docenia siłę Rakowa Częstochowa. "Wiedzieliśmy, że musimy wznieść się na wyżyny"
Adam Starszynski/Pressfocus
Widzew Łódź w niedzielnym meczu 11. kolejki PKO Ekstraklasy podzielił się punktami z Rakowem Częstochowa. Trener beniaminka, Janusz Niedźwiedź, z jednej strony jest dumny z remisu z wicemistrzem Polski, a z drugiej żałuje niewykorzystanych okazji.
Widzew w końcówce spotkania miał dobrą szansę na to, aby zapewnić sobie trzy punkty. Gospodarze nie zdołali jednak trafić do siatki. Z tego względu Janusz Niedźwiedź miał mieszane odczucia po końcowym gwizdku.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Przez te dwa tygodnie wiedzieliśmy, z kim będziemy się mierzyć, jak trudny będzie to przeciwnik. Wiedzieliśmy, że musimy wznieść się na wyżyny, nie tylko działań taktycznych czy strategicznych, ale również przygotowania fizycznego - podkreślił Niedźwiedź na konferencji prasowej, cytowany przez oficjalną stronę Widzewa.
- Byliśmy świadomi, że to będzie najbardziej intensywny mecz z dotychczasowych, lecz możemy powiedzieć, że postawiliśmy się drużynie, która jest kandydatem do tytułu mistrza Polski - podkreślił.
- W wielu momentach zneutralizowaliśmy ją, choć sam wynik jest sprawiedliwy, bo i rywal miał kilka swoich sytuacji. Żal nam tej ostatniej, bo mogła ona przesądzić o naszym zwycięstwie - przyznał.
- Gratulacje dla drużyny i chciałbym, żebyśmy kontynuowali tę pracę w kolejnych meczach, bo pod od tym względem to było bardzo dobre spotkanie. Nawet mimo tego, że nie było w nim bramek - ocenił.
- Czuję trochę niedosyt. Szkoda, że nie padł ten ostatni gol, po którym stadion mógłby eksplodować z radości - zakończył szkoleniowiec Widzewa.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik03 Oct 2022 · 17:04
Źródło: Widzew.com

Przeczytaj również