Trener Leicester: Będzie nam brakowało Wasilewskiego. Kibice nie mają pojęcia, jaki miał wpływ na zespół
Nie dane było Marcinowi Wasilewskiemu zagrać w ostatnim meczu ligowym Leicester. Polak odchodzi z klubu, ale jego wkład w drużynę docenia trener Lisów.
Już wcześniej podano informację, że z obrońcą nie zostanie przedłużony kontrakt. Ekipa "Wasyla" grała akurat z Bournemouth, a pod koniec spotkania kibice skandowali nazwisko naszego byłego reprezentanta. Jednak bez efektu - mimo wyniku 1:1 i jeszcze jednej zmiany do wykorzystania trener nie zdecydował się wpuścić go na boisko choć na chwilę.
- Przed meczem rozmawiałem z moim sztabem i mówiłem, że jeśli nadarzy się okazja, dam mu zagrać w końcówce - przyznał potem Craig Shakespeare.
- Marcinowi niczego nie mówiłem, bo nie chciałem mu robić niepotrzebnej nadziei. Przede wszystkim pragnąłem wygrać mecz, to liczyło się najbardziej - dodał.
- Jeśli okoliczności by sprzyjały, to dałbym mu ostatni kwadrans. Niestety tak się nie stało - zdradził.
- Marcin to profesjonalista w każdym calu, on i tak rozgrzewa się co piętnaście minut. Będzie go nam brakowało. Nie chodzi tylko o to, co pokazywał na boisku. Fani często nie doceniają tego, jaką rolę piłkarze pełnią poza murawą. A Wasilewski miał ogromny wpływ na resztę ekipy w czasie treningów. Dawał przykład tego, jak prowadzić się poza boiskiem, jak z zaangażowaniem ćwiczyć na siłowni. Wszystko, co mogę o nim powiedzieć jako o zawodniku i człowieku, to to, że zachowywał się wyjątkowo profesjonalnie. I nie jest wcale taki straszny, na jakiego wygląda - zakończył żartobliwie trener Leicester.