Transfery w Ekstraklasie. Będą nowe gwiazdy?
Kluby Ekstraklasy zatrudniły podczas letniego okna transferowego ponad dwudziestu nowych piłkarzy z zagranicy. Szukamy wśród nich potencjalnych gwiazd ligi.
W gronie obcokrajowców sprowadzonych przez polskie kluby jest kilka osobliwości, jak chłopiec z Indii zakontraktowany przez Podbeskidzie, tradycyjny zaciąg piłkarskiego szrotu i kilku zawodników, którzy mogą stać się wyróżniającymi postaciami ligi. Przyglądamy się pięciu z nich.
MARCEL GECOV
Polskie kluby najczęściej szukają zawodników z kartą na ręku. Na rynku transferów bezgotówkowych liderem tego okna wydaje się Śląsk, który sprowadził Adama Kokoszkę, Jacka Kiełba, Kamila Bilińskiego i Marcela Gecova.
Ostatni z nich, środkowy pomocnik z Czech, ma za sobą udaną karierę w reprezentacjach młodzieżowych. W 2007 roku był w drużynie, która zajęła drugie miejsce na mistrzostwach świata do lat 20. Cztery lata później został wybrany do najlepszej jedenastki młodzieżowego Euro – Czesi zajęli na tym turnieju czwarte miejsce. Ciekawie układała się też klubowa kariera Gecova: zaliczył i Slavię Praga, i epizod Fulham, i dobrą wiosnę w Rapidzie Bukareszt. Jeśli utrzyma formę, to powinien stać się ważną postacią drużyny Tadeusza Pawłowskiego.
NEMANJA NIKOLIĆ
Po sezonie ofensywa Legii znalazła się w rozsypce. Nie zabliźniły się jeszcze rany po sprzedaniu Miroslava Radovicia do Chin, odszedł Orlando Sa, Markowi Saganowskiemu coraz trudniej spełnić ligowe wymagania, a rozkojarzony transferowym zamieszaniem Ondrej Duda ciągle bezskutecznie próbuje wrócić do formy z zeszłego roku. Wzmocnienia w takiej sytuacji były niezbędne. Pierwszym wyborem okazał się Węgier Nemanja Nikolić.
27-letni napastnik imponuje regularnością. W ostatnich siedmiu sezonach ligi węgierskich tylko raz nie przekroczył bariery 13 goli. Łącznie w tym okresie zdobył aż 113 bramek – żaden napastnik z Ekstraklasy nie może pochwalić się takim dorobkiem. Nic dziwnego, że Nikolić jest reklamowany jako maszyna do strzelania, szukający powodzenia w grze na linii spalonego spryciarz, który odnajdzie się w różnych stylach gry. Dziwi tylko, że mimo tak dobrych osiągnięć i rzekomego zainteresowania kilku ciekawych klubów nie opuścił ligi węgierskiej szybciej.
Część atutów Nikolić zaprezentował już na otwarcie sezonu. W meczu ze Śląskiem był aktywny, próbował szerokiego wachlarza strzałów i zdobył dwie bramki. Wielu mieliśmy graczy jednej kolejki. Węgier na pewno nie jest jednym z nich – w Ekstraklasie będzie znaczył bardzo dużo.
DENIS POPOVIĆ
Wisła ewoluuje – w nowym sezonie ma pokazać zupełnie nowy środek pola. Pod Wawelem nie ma już Semira Stilicia, Dariusza Dudki i Łukasza Garguły, są za to Tomasz Cywka, Krzysztof Mączyński i Denis Popović. Nie musi być to tercet gorszy, na pewno będzie inny.
Słoweniec przeszedł inną drogę od większości stranierich kaperowanych do Ekstraklasy. Do Polski przyjechał na początku 2014 roku, ale trafił do pierwszoligowego wówczas GKS-u Tychy, który szybko zamienił na Olimpię Grudziądz. Na zapleczu grał na tyle dobrze, że zwrócił uwagę Wisły. Nie istnieje więc ryzyko, że nie zaaklimatyzuje się w Polsce, ten stały problem już nie istnieje. Można się za to zastanawiać, jak odnajdzie się w wyżej klasie rozgrywkowej i to w klubie, który chce się widzieć w szerokiej czołówce ligi.
DENIS THOMALLA
Lech od lat pracuje na reputację klubu, który najlepiej w Polsce szuka zagranicznych wzmocnień. Tym razem zdecydował się na dwa transfery. Abdul Aziz Tetteh, środkowy pomocnik, początki w Poznaniu ma trudne, o czym między wierszami mówi Maciej Skorża. Inaczej jest z Denisem Thomallą. Były reprezentant niemieckiej młodzieżówki już na początku sezonu wskoczył do pierwszego składu mistrza Polski i nawet strzelił gola w meczu eliminacji Ligi Mistrzów z FK Sarajewo. Pokazał też, że ma szuka gry kombinacyjnej i próbuje przyspieszać akcje zagraniami na jeden kontakt.
Rywalizacja Thomalli z Marcinem Robakiem o miejsce na środku ataku Lecha zapowiada się bardzo interesująco. Podkreślmy: rywalizacja, a nie współpraca. Skorża spróbował takiego duetu w drugiej połowie meczu z Pogonią. Gra się nie kleiła, obaj nie mogli odnaleźć się na boisku, choć trener Lecha uważa, że to kwestia braku zgrania.
W zeszłym sezonie 22-letni Thomalla strzelił dziesięć goli dla SV Ried, do którego był wypożyczony z RB Lipsk. Nikogo takim dorobkiem nie rzuci na kolana, to jasne, ale trzeba pamiętać o dwóch rzeczach. Gra w słabym austriackim klubie nie sprzyja śrubowaniu indywidualnych statystyk – to po pierwsze. Po drugie, Darko Jevtić, który zdążył błysnąć w Lechu w poprzednim sezonie, trafił do Poznania po niezbyt spektakularnej przygodzie w Austrii.
JAN VLASKO
Zagłębie wraca do Ekstraklasy po rocznej kwarantannie. W ostatnich latach Lubin kojarzył się raczej z miejscem, które wysysa z piłkarzy umiejętności i chęci do gry, sowicie ich przy tym wynagradzając. Masowo importowano też zagranicznych piłkarzy – większość z nie wnosiła nic wartego uwagi do naszej ligi.
Teraz ma być inaczej. Zagłębie nie szalało, wzmacniało się punktowo, a najciekawszym z nowych piłkarzy jest ofensywny pomocnik Jan Vlasko. 25-letni Słowak w ostatnich sezonach zrobił spory postęp, w każdych rozgrywkach grał więcej, bardziej wydajnie, stając się gwiazdą Spartaka Trnava. W ostatnim sezonie strzelił dla niego 11 goli. Już w debiucie w Ekstraklasie ujawnił kilka atutów: był aktywny, pokazał niezłą technikę i drybling.
*
Polskie kluby są zbyt biedne, żeby kupować bez ryzyka. Próbują je ograniczać, ale przecież nie ma żadnej gwarancji, że nawet najlepiej przemyślane transfery okażą się sukcesem.
Bartosz Wlaźlak