Totalne szaleństwo w meczu Barcy! Osiem goli, trafienie Lewego, samobój, deklasacja! [WIDEO]
Co. To. Był. Za. Mecz! FC Barcelona rozjechała Valencię 7:1 (5:0) i odniosła swoje drugie najwyższe zwycięstwo w tym sezonie.
Worek z bramkami rozwiązał się już w trzeciej minucie. Yamal zakręcił rywalami, dośrodkował w pole karne, a piłka dotarła do De Jonga. Holender uderzył z pierwszej i z bliska pokonał Mamardaszwiliego.
W ósmej minucie podwyższył Torres, któremu asystował Balde. Przed upływem kwadransa było już 3:0 dla Barcelony. Tym razem Lopez znakomicie wypatrzył Raphinhę, który minął bramkarza Valencii i bez trudu trafił do siatki.
FC Barcelona nie zamierzała jednak zdejmować nogi z gazu. W 24. minucie znów przesądziło długie podanie. Posłał je Cubarsi, Lopez wkleił się w linię i mocnym uderzeniem nie dał szans Gruzinowi.
W 33. minucie serca polskich kibiców zadrżały, bo oto kolejny rzut karny sprokurował Szczęsny. Ostatecznie jednak "jedenastki" nie było ze względu na faul na Kounde, do którego doszło nieco wcześniej. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ.
Karnego nie było, były natomiast gole. Jeszcze przed przerwą dublet skompletował Lopez. Hiszpan świetnie wyczuł akcję i doskoczył do odbitej piłki.
Po zmianie stron "Blaugrana" atakowała nieco rzadziej, chociaż wciąż trafiała. Najpierw jednak "honorowe" trafienie na koncie zapisała Valencia. W 59. minucie Szczęsnego zdołał pokonać Duro.
W 60. na boisku zameldował się Lewandowski, który już w 66. cieszył się z gola. Polak wbiegł w pole karne i uderzył na tyle mocno, że Mamardaszwili nie zdążył z interwencją. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
Wynik tego kuriozalnego spotkania ustalił Tarrega. W 75. minucie Torres przegrał pojedynek z bramkarzem Valencii, ale sekundę później posłał mocne dośrodkowanie. Piłka odbiła się od wspomnianego Tarregi i wpadła do siatki.
Tym samym FC Barcelona zmiotła Valencię 7:1 (5:0). Dla ekipy Flicka to drugi najwyższy triumf w tym sezonie La Liga, wyżej udało się ograć Real Valladolid.