Top 5 finałów Ligi Mistrzów. Manchester United, Borussia Dortmund czy Liverpool tworzyli wybitne spektakle

Najlepsze finały Ligi Mistrzów - w ostatnich 20 latach trochę się ich nazbierało
photo_master2000 / shutterstock.com
Finał Ligi Mistrzów co roku rozgrzewa do czerwoności fanów piłki nożnej na całym świecie. Te najbardziej prestiżowe rozgrywki są śledzone przez cały sezon z zapartym tchem, ale to właśnie ten ostatni mecz wzbudza zawsze największe emocje. Czasami nawet większe niż można było się spodziewać.
W ostatnich latach mieliśmy prawdziwy wysyp niesamowitych meczów finałowych LM. Odwracanie losów w ostatnich sekundach, niesamowite powroty, wyjątkowe konkursy rzutów karnych. Przypomnijmy sobie kilka spotkań, które na zawsze wpisały się w historię tych rozgrywek.
Dalsza część tekstu pod wideo

Borussia Dortmund – Juventus Turyn (1997)

Ależ to był mecz. Juventus jechał na Stadion Olimpijski w Monachium jako obrońca trofeum. Tym samym stawiono go w roli faworyta, tym bardziej, że w ówczesnej edycji Ligi Mistrzów Włosi byli niepokonani.
Jakież było zaskoczenie, kiedy Borussia od pierwszego gwizdka zaczęła tłamsić „Starą Damę”. Do przerwy Niemcy prowadzili 2:0 po trafieniach Karla-Heinza Riedle.
W drugiej połowie Juventus nie miał już nic do stracenia i ruszył do odrabiania strat. Zrobił się fantastyczny mecz. Do siatki trafił Alessandro Del Piero, który pięknym strzałem piętą dał swojemu zespołowi kontakt.
Kiedy wydawało się, że remis jest kwestią czasu, dortmundczycy wyprowadzili zabójczą kontrę, którą efektownym lobem zakończył Lars Ricken. Kto to widział, do dziś może z detalami odtworzyć w pamięci tę sytuację.

Manchester United – Bayern Monachium (1999)

Ta edycja była w ogóle bardzo ciekawa, ale jej końcowa faza przerosła wszelkie oczekiwania. W emocjonujących półfinałach Bayern Monachium pokonał Dynamo Kijów, a Manchester United odprawił z kwitkiem Juventus Turyn.
Tym samym, na Camp Nou, szykował się wyjątkowy spektakl i faktycznie tak było – cios za cios, słupki, poprzeczki, walka do upadłego. Bawarczycy szybko wyszli na prowadzenie dzięki bramce Mario Baslera z rzutu wolnego, ale to niejako ustawiło cały mecz – Niemcy mieli spokój, Anglicy musieli gonić.
„Czerwone Diabły” nie mogły sforsować dobrze uporządkowanej obrony Bayernu i wydawało się, że trofeum tym razem pojedzie do Niemiec.
Czekający na końcowy gwizdek monachijczycy za bardzo się rozluźnili i dosłownie w moment – w doliczonym czasie gry – stracili dwa gole. Najpierw ukłuł Teddy Sheringham, a po chwili piłkę do bramki Olivera Khana wpakował „Babyface Killer”, czyli Ole Gunnar Solskjaer.

Liverpool – AC Milan (2005)

25 maja 2005 na Ataturk Olimpiyat Stadium w Stambule kibice zobaczyli wyjątkowe widowisko. Na murawie pojedynek angielsko-włoski. Nikt się nie mógł spodziewać tego, co tam się wydarzyło.
Miilan po pierwszej połowie miał praktycznie zwycięstwo w kieszeni. I najpewniej to go właśnie później zgubiło. Już w 1. minucie Jerzego Dudka pokonał Paolo Maldini. Później dwa razy trafił Hernan Crespo i wydawało się, że jest już po zawodach.
Jednak po przerwie wyszedł na boisko inny Liverpool. Dudek, do tej pory niepewny, zaczął bronić jak w transie. Jego koledzy z pola widząc co wyprawia ich golkiper, zaczęli wierzyć, że tu jeszcze wszystko może się wydarzyć. Najpierw gola strzelił Steven Gerrard. Chwilę później było już tylko 3:2 po bramce Vladimira Smicera. Po sześciu minutach od pierwszego gola był już remis, bo karnego wykorzystał Xabi Alonso. Co za comeback!
Dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy i potrzebny był konkurs jedenastek. W bramce cuda wyprawiał polski bramkarz, którego wygibasy określono mianem „Dudek Dance”. Udało mu się na tyle rozproszyć rywali, że ci wykorzystali tylko dwa rzuty karne i Liverpool sięgnął po tytuł.

Chelsea Londyn – Bayern Monachium (2012)

Ten finał był ziszczeniem marzeń monachijczyków, gdyż rozgrywany był na ich stadionie. Chcieli do niego awansować i sięgnąć po zwycięstwo w Lidze Mistrzów przed własną publicznością.
Przez bardzo długi czas na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Wszyscy już szykowali się do dogrywki, kiedy w 83. minucie do siatki trafił Thomas Muller. Allianz Arena oszalała ze szczęścia, już szykując się do fetowania triumfu.
Jednak Chelsea nie miała zamiaru rezygnować z walki. Na dwie minuty przed końcem meczu wyrównał Didier Drogba. A więc dogrywka!
W jej trakcie po faulu napastnika z Wybrzeża Kości Słoniowej, monachijczycy mieli rzut karny, ale Robbena świetnie wyczuł Petr Cech. Wynik nie uległ zmianie, więc znowu trzeba było strzelać z wapna.
Wydawało się, że kiedy w pierwszej serii przestrzelił Juan Mata, Bayern jest o krok od upragnionego pucharu. Jednak swoje szanse zmarnowali Olić oraz Schweinsteiger, a Drogba w decydującym momencie się nie pomylił i to londyńczycy mogli się cieszyć z wygranej.

Real Madryt – Atletico Madryt (2014)

W 2014 roku po raz pierwszy w historii Ligi Mistrzów odbyły się derby. Nigdy wcześniej zespoły z tego samego miasta nie grały ze sobą w finale. Na Estadio dla Luz w Lizbonie murowanym faworytem byli „Królewscy”, ale podopieczni Diego Simeone nie zamierzali tanio sprzedać skóry.
Udowodnili to już w 36. minucie, kiedy piłkę w siatce umieścił Diego Godin. Do przerwy „Los Colchoneros” prowadzili z odwiecznym rywalem i sensacja wisiała w powietrzu. Tym bardziej, że Real miał problemy z agresywną i poukładaną defensywą przeciwnika.
Atletico dzielnie grało też w drugiej połowie. Trzymali wysoki pressing, unieszkodliwiali ataki „Królewskich”. Niestety, wiązało się to także z ogromną stratą sił. Cristiano Ronaldo i spółka wyczuli to i ruszyli do jeszcze mocniejszych ataków.
Na chwilę przed końcowym gwizdkiem udało się doprowadzić do remisu za sprawą Sergio Ramosa. Real dalej miał wszystko w swoich rękach. Atletico była natomiast już wykończone i załamane jednocześnie. Byli o sekundy od upragnionego trofeum, na które dzielnie pracowali całą edycję Ligi Mistrzów.
No i nastała dogrywka. Real już spokojnie kontrolował boiskowe wydarzenia, a ambitni rywale z Atletico starali się jeszcze jak mogli odwrócić losy spotkania, ale nie byli w stanie. W 110. minucie na 2:1 strzelił Gareth Bale, a pod koniec drugiej części dogrywki rywali dobili Marcelo i Ronaldo.
Paweł Podsiadło

Przeczytaj również