Tomasz Hajto o rywalizacji Schalke z Borussią Dortmund: Nie było wyjścia, trzeba było sikać na herb BVB

Tomasz Hajto opowiedział o derbowej rywalizacji Schalke z Borussią Dortmund. - Nigdy nie spotkałem się z agresją - mówi o stosunkach między kibicami obu drużyn.
Hajto był piłkarzem Schalke przez cztery sezony. Jak z dumą podkreśla, przez ten czas ani razu nie przegrał z Borussią. Zdarzało mu się za to uczestniczyć w spektakularnych triumfach klubu z Gelsenkirchen. W 2001 roku Schalke wygrało w Dortmundzie aż 4:0.
- To przynosiło dużo satysfakcji nam i kibicom. Miałem wielu znajomych wśród kibiców Schalke, odwiedzaliśmy się w domach. Kiedy byłem u nich i musiałem skorzystać z toalety, to podnosiłem klapę, a tam była bramka z herbem Borussii Dortmund i nie było wyjścia, trzeba było sikać na BVB - przyznał Hajto w rozmowie z portalem Sportowe Fakty.
W Dortmundzie uczucia wobec lokalnego rywala są zapewne podobne. Kevin Grosskreutz, były piłkarz i kibic Borussii, zaszokował kiedyś stwierdzeniem, że gdyby jego syn okazał się fanem Schalke, to oddałby go do domu dziecka.
Zdaniem Hajty rywalizacja między klubami ograniczała się do tego typu złośliwości. Według niego nie dochodziło do aktów przemocy.
- Muszę zaznaczyć, że to nie była wrogość, nie spotkałem się nigdy z agresją. To były raczej docinki, choć z perspektywy czasu muszę przyznać, że niezbyt mądre. U nas nie można było mówić na Borussię inaczej jak "Zecken", czyli "stonki". Zdarzyło się, że ktoś specjalnie kupił koszulkę Borussii, żeby przymocować ją do sznura z puszkami i ciągnąć ją po ziemi na stadion. Na stadionie kibice sobie ubliżali, ale na ulicach było spokojnie - stwierdził Hajto.
Najbliższy mecz Borussii z Schalke odbędzie się w sobotę. Relacja tekstowa z tego spotkania na Meczyki.pl.