To nie był przypadek! Paulo Sousa odniósł się do bramki zdobytej przez Roberta Lewandowskiego

Polska pokonała Albanię 4:1 (2:1) w meczu eliminacji mistrzostw świata. Paulo Sousa w rozmowie z "TVP Sport" przeanalizował grę swoich podopiecznych.
Polscy piłkarze odnieśli drugie zwycięstwo pod wodzą Paulo Sousy. Wcześniej udało im się pokonać Andorę, teraz dołożyli kolejny skalp. Na Stadionie Narodowym wygrali z Albanią 4:1.
Wynik nie oddaje jednak przebiegu gry. "Biało-Czerwoni" długimi minutami prezentowali się bardzo źle. Postawa naszej defensywy wołała o pomstę do nieba. Polaków uratował Robert Lewandowski, który pokazał swój kunszt.
Paulo Sousa po ostatnim gwizdku stawił się przed kamerami "TVP Sport". Selekcjoner przyznał, że akcja, po której Polacy zdobyli pierwszą bramkę, była wyćwiczonym schematem.
- Obie połowy były trudne. Jak przewidywałem, Albania grała bardzo kompaktowo i fizycznie. Musieliśmy dorównać im intensywnością, co pozwoliło nam wygrać. Piłkarze tacy, jak Lewandowski, robią przewagę w kluczowych momentach. To dało nam możliwość, by lepiej zarządzać drugą połową. Dzięki zmianom chcieliśmy grać w sposób bardziej ustabilizowany. W drugiej połowie byliśmy bardziej mobilni - stwierdził.
- Rano pracowaliśmy nad rzutem wolnym, po którym bramkę zdobył Lewandowski. Gdy Linetty wszedł na boisko, lepiej kontrolowaliśmy środek pola. Mieliśmy problemy w budowaniu akcji od tyłu. Moder radził sobie z tym lepiej niż Krychowiak. Jestem pod wrażeniem Buksy. Dobrze radził sobie w walce o górne piłki i pressingu - oznajmił.
Portugalczyk została też zapytany, czy gra Polski nie jest za bardzo uzależniona od postawy Roberta Lewandowskiego.
- Nie mam z tym problemu. Taka jest rola naszego kapitana. Zawsze mówię, że pomiędzy Robertem i resztą jest różnica, choć trzeba ją niwelować. Nie jest to jednak łatwe. Porównywanie Bayernu z reprezentacją? To co innego. Lewandowski w kadrze musi pracować kilka razy mocniej. Musimy być jednak zjednoczeni, jak rodzina. Rozumieć przy tym, że "Lewy" robi różnicę i wspierać go - wyjaśnił.
- Teraz skupiamy się na San Marino. Nadchodzi jednak także trudny mecz z Anglią. Chcemy rywalizować. Po tym, co pokazaliśmy na Wembley, możemy z nimi walczyć. Zwłaszcza, że zagramy na własnym terenie - zakończył.