"To mocny zespół w ofensywie". Trener Widzewa Łódź ocenił siłę Lechii Gdańsk

Widzew Łódź w piątek zmierzy się w PKO Ekstraklasie z Lechią Gdańsk. Trener beniaminka, Janusz Niedźwiedź, docenia siłę rywali, ale jednocześnie liczy na to, że jego drużyna zrehabilituje się za ostatnią stratę punktów z Jagiellonią.
W zeszłotygodniowym spotkaniu Widzewa z "Jagą" zespoły musiały radzić sobie z bardzo trudnymi warunkami atmosferycznymi. Gospodarze mieli zdecydowanie więcej szans na gola, lecz ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Janusz Niedźwiedź wciąż mocno tego żałuje.
- Był to chyba rekordowy mecz w Ekstraklasie pod kątem szans, które stworzyliśmy, ale trzeba też wykazać się jakością wykończenia, czasami lepiej dołożyć nogę albo wybrać inną opcję. Natomiast zwróciliśmy sobie uwagę na to, że mimo tych niewykorzystanych szans, trzeba też pamiętać o utrzymaniu skupienia do ostatnich sekund. Bo jeśli nie możemy strzelić więcej bramek, to trzeba wygrać 1:0 - powiedział Niedźwiedź na konferencji prasowej, cytowany przez oficjalną stronę Widzewa.
- Zespół poradził sobie fantastycznie w tych ciężkich warunkach. Przytoczę przykład Ernesta Terpiłowskiego, który na sprincie przebiegł 1300 metrów, a w takich warunkach to jest wynik kapitalny. To był intensywny mecz, przeciwnika również zmusiliśmy do dużego wysiłku, ale to są tylko rzeczy poboczne, które mają pomagać. Na końcu liczy się wynik, który dla nas był po prostu zły. Było widać złość, piłkarze są świadomi i czują, że ten mecz powinniśmy wygrać - podkreślił.
- Ale nie będziemy rozpamiętywać porażek, taka droga w futbolu donikąd nie prowadzi. Od poniedziałku trzeba było wrócić do pracy, skorygować pewne elementy i wprowadzić nowe, bo Lechia gra inaczej niż Jagiellonia. Pierwszy dzień jest dniem wyciągania wniosków, a potem są już tylko przygotowania do kolejnego meczu - dodał.
- Trener Kaczmarek pracuje z drużyną od września, miał zatem już trochę czasu, żeby wprowadzić swoją filozofię i zasady. W Lechii jest sporo jakości, to zespół mocny w ofensywie, a ostatnio poprawili także grę w obronie - ocenił.
- Ostatnio naprawdę bardzo dobry mecz zagrał Julek Letniowski, nie licząc niewykorzystanego karnego, a potem wszedł Dominik Kun i strzelił bramkę. Każdy z zawodników ma inne możliwości, ale my robimy wszystko, by zespół nie był uzależniony od jednego gracza, co nie znaczy, ze strata czołowego piłkarza nie odbija się w jakimś stopniu na grze całej drużyny - zakończył.