"To bardzo działa na jego korzyść". Ekspert ocenił letnie transfery reprezentantów Polski

Kilku reprezentantów Polski tego lata zdecydowało się na przenosiny do Turcji. W rozmowie z "TVP Sport" te ruchy ocenił ekspert od tamtejszego futbolu, Filip Cieśliński. Jest on dużym optymistą.
Do Fenerbahce trafił niedawno Sebastian Szymański. Ofensywny pomocnik został definitywnie wykupiony z Dynama Moskwa. W klubie ma zastąpić Ardę Gulara, który przeniósł się do Realu Madryt.
- Sebastianem Szymańskim problem był tego rodzaju, że z Rosjanami mało kto chciał robić deal i Turcja była jednym z kierunków, w które on realnie mógł pójść. Myślę, że to wyszło bardzo dobrze, bo trafia do bardzo zasłużonej drużyny z wysokimi celami - ocenił Cieśliński.
- Póki co w sparingach był testowany na pozycji numer dziesięć. W pierwszym z meczów towarzyskich, które rozegrał, strzelił nawet gola i ten początek wygląda solidnie. Wydaje się, że Szymański powinien mieć pewne miejsce w wyjściowym składzie z gwiazdką pod tytułem: jeżeli w klubie nie pojawi mu się poważna konkurencja, jego uniwersalność dobrze tutaj wpłynie, bo przecież może zagrać zarówno na "ósemce", jak i na "dziesiątce". I rzeczywiście jest tam komu podawać, bo Fenerbahce się zbroi i prawdopodobnie do tej swojej układanki jeszcze kogoś dokupi - stwierdził.
Cieśliński, który na co dzień zajmuje się tureckim futbolem, w rozmowie z "TVP Sport" chwalił także wybór Krzysztofa Piątka. Jego zdaniem w Basaksehirze snajper powinien dostać sporo czasu na odbudowanie formy.
- Tu też mamy ciekawego trenera, czyli Emre Belozoglu. Ale to, co najważniejsze – Piątek powinien otrzymać duży kredyt zaufania, bo oni, jeśli chodzi o snajpera, trochę nie mają alternatyw. Ci piłkarze, którzy dotąd byli tam testowani, za bardzo się nie sprawdzili, więc jeżeli Polakowi trochę lepiej zacznie dopisywać skuteczność, to Basaksehir powinien mu wyjść jako dobra trampolina do powrotu na właściwe tory - analizował.
- To, co bardzo działa na korzyść Piątka, to to, że w Basaksehirze odpada temat presji kibicowskiej. To znaczy, jeżeli w większości drużyn z tureckiej czołówki mamy nieskuteczną "dziewiątkę", to choćby trener bardzo w niego wierzył, to kibice zadbają o to, żeby tego nieskutecznego napastnika posadzić na ławce rezerwowych. W Basaksehirze, klubie któremu kibicuje dwa tysiące osób i to też raczej nie jako główna miłość życia tylko bardziej jako "niedzielna" atrakcja, takiej presji nie będzie - zakończył.