Thomas Rogne wierzy w odbudowę Lecha Poznań. "Latem nie potrzebujemy wielkiej rewolucji"
Ostatnie miesiące były zupełnie nieudane dla Lecha Poznań. Drużynę czekają spore zmiany. Thomas Rogne uważa jednak, że te wcale nie są konieczne, aby odbudować "Kolejorza".
Sezon 2020/2021 niedawni wicemistrzowie Polski zakończyli dopiero na jedenastym miejscu w tabeli. Dla wszystkich w Poznaniu jest to wielkie rozczarowanie. Nikt nie wyobraża sobie, aby w kolejnych rozgrywkach mogło się to powtórzyć.
- Wydaje się, że od momentu bycia dumnym z tej drużyny minęło bardzo dużo czasu. Wiem, że od chwili awansu do Ligi Europy dzieli nas blisko osiem miesięcy, ale czuję, jakby wydarzyło się to w poprzednim życiu. W piłce patrzy się na ostatnie wyniki, a te w lidze i pucharze powodowały przede wszystkim rozczarowanie - powiedział Rogne w rozmowie z oficjalną stroną Lecha.
- Widzę potencjał w naszej drużynie i uważam, że nie potrzebujemy wielkiej rewolucji latem. Mimo to wzmocnienie składu jest niezbędne, a każdy z nas musi podnosić sobie poprzeczkę. Nie zagramy w Europie w przyszłym sezonie, ale wciąż potrzebujemy szerokiej, mocnej kadry, bo przed nami wiele ważnych meczów. Z drugiej strony – możemy mówić o potencjale, ale na koniec dnia liczy się wynik. A te ostatecznie dały nam jedenaste miejsce - stwierdził.
- W idealnym świecie rywalizując w Europie mielibyśmy najszerszą kadrę w Polsce i bylibyśmy w stanie dać większej liczbie zawodników więcej minut. Gdybyśmy byli w topowej formie i towarzyszyłaby nam pewność siebie, dalibyśmy sobie z tym radę. Bezpośrednio po spotkaniach analizuję je sam i w tym sezonie mało było takich starć, których byśmy przez dłuższy okres nie kontrolowali. Byliśmy w stanie przeważać, ale nie wykreowaliśmy sobie wystarczająco stuprocentowych okazji, by "zabijać" te mecze. Dlatego je przegrywaliśmy, nierzadko w końcówkach - analizował.
- To ci się może przytrafić w sezonie raz, ale nie pięć czy sześć razy, tak jak nam. Seria trzech porażek z rzędu w takich okolicznościach z jesieni była pierwszą w piłce tego typu, o której w ogóle słyszałem. Wszyscy spędziliśmy wiele czasu na zastanawianiu się, czemu tak się działo. Nie ma na to prostej odpowiedzi, ale każdy z nas powinien wymagać od siebie więcej - dodał.
- Prawdopodobnie mamy za mało zawodników, którzy naturalnie czują się w roli liderów, a tacy w tych sytuacjach są niezbędni. Mieliśmy wychowanków, którzy po rozegraniu kilkudziesięciu meczów w ekstraklasie stali się naszymi liderami, jak Jakub Moder czy Kamil Jóźwiak, ale oni zostali sprzedani. W ich miejsce potrzebujesz nowych tego typu graczy, a to zajmuje czasu. Taka jest strategia klubu i taka musi być, byśmy mogli funkcjonować, ale trudno o zbudowanie zwycięskiego zespołu, gdy praktycznie co roku sprzedajesz ważnych dla niego zawodników - zakończył.