"Temat był mocno grzany". Sensacyjny kadrowicz rozmawiał z klubem z Ekstraklasy
Patryk Peda był w kręgu zainteresowań klubów Ekstraklasy. Piłkarz wyjaśnił, dlaczego żaden transfer z jego udziałem nie doszedł do skutku.
Pojawienie się Pedy w kadrze było sensacją. Gdy Michał Probierz powołał go do kadry, ten był zawodnikiem włoskiego trzecioligowca SPAL. W reprezentacji Polski zagrał z Wyspami Owczym oraz Mołdawią i... na razie wypadł z obiegu.
Latem Peda wrócił ze SPAL do Palermo, z którego był wypożyczony. W klubie z Sycylii musi walczyć o miejsce w składzie. W tym sezonie pojawił się na boisku tylko dwa razy. W obu przypadkach wchodził do gry jako rezerwowy.
Być może w kolejnych miesiącach sytuacja Pedy ulegnie zmianie. Palermo zdaje się wierzyć w jego potencjał.
- Rozmawiałem z wieloma klubami. Jestem osobą otwartą, nigdy nie unikam takiego kontaktu. Niektórymi propozycjami się zaskakiwałem, inne były ciekawe. Palermo jednak po obozie powiedziało, że zostaję w klubie i rozmowy wtedy się zakończyły - powiedział Peda w rozmowie z portalem tvpsport.pl.
Wśród zainteresowanych pozyskaniem Pedy była Lechia Gdańsk. Piłkarz wyjaśnił jak wyglądały rozmowy z beniaminkiem Ekstraklasy.
- Temat był mocno grzany. Lechia była pierwszym zainteresowanym zespołem i mocno naciskała na mój transfer. Rozmawialiśmy przez długi okres. Nawet, jak byłem w Manchesterze, to dyrektor sportowy specjalnie przyjechał i próbował mnie namówić. Czemu się nie zdecydowałem? Myślałem o wielu opcjach, zastanawiałem się nad tym, jak mogłaby się potoczyć moja kariera w Polsce. Nigdy jeszcze nie występowałem w Ekstraklasie, podpytywałem się o to wielu ludzi. Klub jednak wspomniał, żebym nie szykował się na żadne wypożyczenie, ponieważ mnie nie puści. Potem już nie musiałem podejmować żadnej decyzji, bo klub zrobił to za mnie - podsumował Peda.
Lechia nie była jedynym klubem z Ekstraklasy, która sondowała możliwość pozyskania dwukrotnego reprezentanta Polski. Sam mówi o tym bardzo obrazowo.
- Szczerze mówiąc, zainteresowane było pół ligi - przyznał piłkarz.