"Takich rzeczy się nie robi". Papszun wściekły na kibiców Rakowa
Raków Częstochowa nie wykorzystał okazji, by zrównać się punktami z prowadzącym w lidze Lechem Poznań. Marek Papszun po meczu z Motorem Lublin nie ukrywał złości na kibiców swojej drużyny.
Raków zremisował u siebie z Motorem 2:2. Gola na wagę jednego punktu dopiero w doliczonym czasie strzelił Jean Carlos.
Sędzia Daniel Stefański przedłużył drugą połowę aż o 16 minut. Jednym z powodów była przerwa po odpaleniu rac przez kibiców Rakowa. Mecz został wstrzymany na osiem minut.
Papszun był wściekły z powodu zachowania fanów swojej drużyny. Według niego zadziałali na korzyść Motoru.
- Byłem mocno zły. Takich rzeczy nie robi się przy drużynie grającej z taką intensywnością. Pozwoliliśmy przeciwnikowi odpocząć. Wolałbym, żeby było to robione na początku meczu, po pięciu minutach gry - tłumaczył Papszun.
Trener Rakowa miał też uwagi do swoich piłkarzy. Jako główne bolączki wskazał skuteczność i złe zachowanie przy pierwszym straconym golu.
- Mecz w naszym wykonaniu był dobry. Wszystko się zadziało oprócz wyniku. Liczbą szans można było obdzielić kilka meczów w tej rundzie. Do 22. minuty powinno być już po meczu. Do momentu, kiedy przeciwnik zdobył bramkę, nie był w stanie nic zrobić. Natomiast w tej sytuacji nie zachowaliśmy według naszych zasad i padła bramka. Podaliśmy trochę przeciwnikowi rękę - ubolewał Papszun.
Raków w najgorszym dla siebie wypadku skończy rok na trzecim miejscu w tabeli. Do prowadzącego Lecha traci dwa punkty.