"Taka decyzja jest niezrozumiała". Zawodnik Lecha Poznań nie owijał w bawełnę po zamieszaniu ws. Salamona
Bartosz Salamon nie mógł wystąpić we wczorajszym spotkaniu z Fiorentiną. Działania UEFA otwarcie skrytykował Lubomir Satka w wywiadzie na antenie "TVP Sport".
Po pucharowym meczu z Djurgarden w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy u Salamona wykryto chlortalidon, substancję zabronioną przez Światowy Kodeks Antydopingowy. Klasyfikuje się go wśród diuretyków i środków maskujących stosowanie innych niedozwolonych substancji.
Kiedy cała sprawa wyszła na jaw, Lech Poznań wydał komunikat, w którym podkreślono, że Salamon będzie mógł nadal grać, a klub czeka na wyniki próbki B. W dniu meczu z Fiorentiną UEFA zdecydowała się jednak zawiesić środkowego obrońcę na trzy miesiące. Działania federacji wzbudziły kontrowersje, ponieważ wciąż nie ujawniono wyników drugiej próbki Salamona. Teoretycznie można było zawiesić piłkarza od razu, zamiast zwlekać do dnia meczowego. Szerzej o całej sprawie pisaliśmy TUTAJ.
Pod nieobecność Salamona John van den Brom musiał postawić na Lubomira Satkę. Słowak dopiero po raz drugi w tym roku wystąpił w meczu mistrzów Polski.
- Chciałbym powiedzieć, że to nie powinno tak działać, mówię o Bartku Salamonie, że on dowiaduje się o zawieszeniu w dniu meczu. Taka decyzja jest niezrozumiała, to nie powinno tak działać - podkreślił Satka w pomeczowym wywiadzie na antenie "TVP Sport".
- Ja też dostałem informację rano, dla mnie to była duża niespodzianka. Przez dłuższy czas nie grałem, ale robiłem, co mogłem na boisku - dodał środkowy obrońca.
Satka podkreślił także jakość Fiorentiny. "Viola" pokazała się ze znakomitej strony, wygrywając przy Bułgarskiej 4:1.
- Wiedzieliśmy, jaką jakość prezentuje nasz przeciwnik. Niestety, dziś to nie był nasz mecz, w defensywie trochę nie potrafiliśmy zareagować na taktycznie zmiany Fiorentiny. Skrzydłowi schodzili do środka i robili przewagę, nam nie udało się reagować, Fiorentina grała swoje, my tego nie potrafiliśmy - dodał Satka.