Tak szefowie Bayernu zareagowali na rekord Roberta Lewandowskiego. “Dobrze, że nie zepsułeś nam imprezy”
W ostatnim meczu minionych rozgrywek Bundesligi Robert Lewandowski zdobył 41. gola w sezonie i pobił tym samym kilkudziesięcioletni rekord strzelecki należący do Gerda Muellera. O tym, jak na osiągnięcie "Lewego" zareagowali najważniejsi ludzie Bayernu, opowiedział Rafał Gikiewicz, który rozmawiał z nimi po ostatnim gwizdku meczu mistrzów Niemiec z Augsburgiem.
Gikiewicz był o włos od zapisania się w historii jako ten, który powstrzymał Lewandowskiego na ostatniej prostej. Golkiper Augsburga w świetnym stylu bronił uderzenia rodaka przez niemal cały mecz i dopiero w ostatniej akcji spotkania skapitulował. Jak się okazuje, po końcowym gwizdku do 33-letniego bramkarza podeszli Karl-Heinz Rummenigge, ówczesny prezes "Die Roten" oraz Hasan Salihamidzić, szef pionu sportowego klubu.
- Po meczu podeszli do mnie Rummenigge i Salihamidzić: “Młody, świetny sezon, ale dobrze, że ostatecznie nie zepsułeś nam imprezy” - wspomina Gikiewicz. - Bayern żegnał zasłużonych zawodników, oblewał tytuł i bez rekordu “Lewego” świętowanie nie byłoby pełne - zauważył piłkarz Augsburga.
"Giki" podkreślił, że w trakcie meczu z Bayernem starał się po prostu wykonywać własne obowiązki. Nie skupiał się wyłącznie, by bronić tylko strzały Lewandowskiego.
- Cieszę się, że Robertowi się udało, ale jako profesjonalista robiłem wszystko, żeby wykonać swój zawód najlepiej jak potrafię. Przecież mi nie zależało na tym, żeby w pierwszej połowie wybronić siedem strzałów rodaka. Chciałem zatrzymać każdego zawodnika Bayernu. A to, że Kimmich mi walnął w samo okienko czy Gnabry dobił z metra, nie miało nic wspólnego z tym, że skupiłem się stricte na zatrzymaniu polskiego napastnika - podkreślił Gikiewicz.
Jeden z najlepszych golkiperów w Bundeslidze zwrócił też uwagę, że miał swój udział w wyjątkowości rekordu "Lewego".
- W tamtym momencie walczyłem o swoją pozycję w Augsburgu. Przecież nie mogłem stanąć między słupkami i robić z siebie klauna. (...) Cały czas muszę udowadniać, że jestem zawodnikiem, który zasługuje na miejsce w jedenastce. Rekordowi Roberta dodałem pikanterii. Ten rekord był wymęczony, padł w ostatniej minucie i pewnie lepiej smakuje samemu “Lewemu” - podsumował.
Jak "Giki" ocenia występ reprezentacji Polski na EURO? Jakie miał odczucia pracując w roli eksperta telewizyjnego TVP Sport w trakcie turnieju? Co chce udowodnić Paulo Sousie? Czy planuje zostać w Augsburgu na kolejne lata? Kto groził, że porwie mu dziecko i dlaczego hejt w piłce nożnej doszedł do ściany? Cały wywiad w dobrym składzie z Rafałem Gikiewiczem przeczytacie TUTAJ.