Tak polscy piłkarze świętowali awans na mundial. "Ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić coś głupiego"
Jerzy Dudek w programie "Mój pierwszy raz" wrócił do chwil, gdy z reprezentacją Polski świętował awans na mundial w Korei i Japonii. - To były takie śmieszne czasy - przyznał.
1 września 2001 roku "Biało-Czerwoni" wygrali w Chorzowie z Norwegią (3:0) w eliminacjach MŚ i mogli świętować wyczekiwany od dawna awans na mundial. Polakom udało się tego dokonać po 16 latach przerwy. Nic więc dziwnego, że zawodnicy chcieli w wyjątkowy sposób fetować sukces.
O szczegółach opowiedział Jerzy Dudek. Golkiper nie ukrywał, że wtedy po raz pierwszy w czasie swojej piłkarskiej kariery po prostu płakał ze śmiechu.
- Graliśmy z Norwegią. Musieliśmy wygrać. Dzięki temu zapewnialiśmy sobie awans na mistrzostwa świata. Duży sukces. Wesoły autobus jedzie do Warszawy ze Stadionu Śląskiego z Chorzowa. Bo w stolicy czekała cała feta, nasze żony. W autobusie ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić coś głupiego, żeby ogolić sobie głowy. Niby się tak robi na całym świecie, gdy jest sukces - przyznał.
Dudek podkreśla, że początkowo dość sceptycznie był nastawiony do tego pomysłu. Przekonał go dopiero Piotr Świerczewski.
- Ja nie chciałem włosów tykać. Ja miałem piękne włosy. Kilku zaczęło się ciąć. W sumie jednak tylko trzech. Wtedy Piotrek Świerczewski powiedział: słuchaj, musisz dać przykład, jak ty się opieprzysz, to wszyscy się ogolą - przytoczył były golkiper.
- No dobra. Musieliśmy dwa razy stawać na stacji, by wymieniać bateria do maszynki. Niemal wszyscy się ogolili. I to był chyba Radek Gilewicz. On miał fryzurę niedokończoną. To wyglądało tak śmiesznie. A miałaby być impreza. Nie było nikogo, kto mógłby go doprowadzić do stanu używalności, a on sam nie miał baterii do golarki. Zaczęliśmy się wszyscy z niego śmiać - dodał.
- Jak zobaczyły nas nasze żony, jak my wyglądamy, to zaczęły się śmiać, ale z rozpaczy. Pytały się, dlaczego to zrobiliśmy, dlaczego taka głupia reakcja. Jak siedzieliśmy przy kolacji, to nie mogliśmy uwierzyć, patrząc na Radka. On też nie wytrzymał. Chciał, żeby mu załatwić te baterie, by mógł poprawić fryzurę. To były takie śmieszne czasy - zakończył.