Tak Lech Poznań szykował się na grę co trzy dni. Wziął pod uwagę jedzenie i sen
Rafał Ulatowski zabrał głos w sprawie problemów kadrowych Lecha Poznań. 49-latek uważa, że liczebność składu nie jest problemem mistrza Polski.
Lech ma za sobą trudny początek sezonu. Szybko odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów, a następnie w mało przekonujący sposób dotarł do fazy grupowej Ligi Konferencji. Słabo wiodło mu się też w Ekstraklasie. Przez pewien czas zajmował w niej ostatnie miejsce.
Komentatorzy wiele uwagi poświęcają kadrze "Kolejorza". Zajmuje ich nie tylko jakość piłkarzy czy transfery, ale też liczebność zespołu. Zdaniem Ulatowskiego, który obecnie pracuje w Akademii Lecha, takie podejście jest błędne.
- Nie jest problem liczebność kadry czy intensywność gry, ale regeneracja między meczami: przeloty, hotele, właściwe odżywanie, właściwy sen, odnowa biologiczna, te wszystkie rzeczy, wokół funkcjonowania zespołu, o których bardzo rzadko mówimy, a które pomagają każdemu piłkarzowi osiągnąć swój maksymalny pułap wydolności fizycznej. Mamy po dwóch zawodników na każdą pozycję, jeśli wszyscy będą zdrowi, a na razie tak nie jest - wyjaśnił Ulatowski w "Cafe Futbol".
Obecny sezon jest dla Lecha morderczy. Od początku rozgrywek mistrzowie Polski grają co trzy dni. Tak będzie aż do listopadowej przerwy na mundial. Według Ulatowskiego klub zrobił dużo, by się na to przygotować.
- Mieliśmy dużo spotkań z fachowcami z zewnątrz, którzy pokazywali nam, w jaki sposób zintensyfikować mikrocykl, wydłużyć przerwy wypoczynkowe, w jaki sposób dbać o jedzenie, o odnowę biologiczną, o odpowiedni sen - wyjaśnił Ulatowski.